Zagrają minister i ambasador

Już w piątek rusza nowy sezon. Po ponad 20 latach znów z 18 drużynami. Tytułu broni Legia. Liga ponownie zawita do Radomia, Niecieczy i Łęcznej.

Publikacja: 19.07.2021 18:56

Mahir Emreli wydaje się być najlepszym od lat transferem Legii

Mahir Emreli wydaje się być najlepszym od lat transferem Legii

Foto: Reporter, Andrzej Iwanczuk

Kiedy ostatni raz o tytuł rywalizowało tyle zespołów, Ekstraklasa nazywana była jeszcze pierwszą ligą, mistrzem Polski został ŁKS Łódź, a przed spadkiem nie uratowały się Petrochemia Płock, Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Raków Częstochowa. Tytułem króla strzelców podzielili się Arkadiusz Bąk, Sylwester Czereszewski i Mariusz Śrutwa.

Był rok 1998, od tego czasu zdążyło dorosnąć pokolenie piłkarzy. Kacpra Kozłowskiego, który pojechał na Euro i uznawany jest za największy talent grający w Polsce, nie było nawet na świecie. To najlepszy dowód, że jesteśmy świadkami kolejnej ligowej rewolucji.

Więcej meczów

Poprzednia – z podziałem na grupę mistrzowską i spadkową po rundzie zasadniczej – nie przyniosła spodziewanych efektów. Najpierw zniesiono przepis o podziale punktów, a pandemia i przełożenie mistrzostw Europy wymusiły skrócenie ostatniego sezonu i rezygnację z siedmiu dodatkowych kolejek. Spadła jedna drużyna (Podbeskidzie), więc emocji na dole tabeli było jak na lekarstwo.

Teraz z PKO BP Ekstraklasą będą żegnać się co roku trzy najsłabsze zespoły. Bezpośredni awans z Fortuna 1. Ligi wywalczą dwie czołowe ekipy, a te z miejsc 3.–6. zmierzą się w barażach. Meczów będzie więcej (306 zamiast 296 w sezonie, 9 spotkań w każdej z 34 kolejek) i choć prezes PZPN Zbigniew Boniek nie ma złudzeń, że żadna reforma nie podniesie automatycznie poziomu polskiego futbolu, zmianę formatu rozgrywek określa jako pierwszy etap powrotu do normalności.

Do podziału finansowego tortu dołączą dwa kluby, ale szef Ekstraklasy S.A. Marcin Animucki mówi, że powiększenie ligi nie musi oznaczać mniejszych wypłat.

– W ostatnich latach osiągaliśmy lepsze od zakładanych wyniki finansowe. Dzięki podpisanym przez nas umowom – zarówno z oficjalnymi nadawcami, jak i z pozostałymi partnerami – wynagrodzenia zaplanowane na najbliższy sezon wyniosą 230 mln zł. Będziemy starali się je jeszcze zwiększyć, m.in. dzięki dodatkowym wpływom marketingowym – przekonuje Animucki.

44 procent tej kwoty będzie dzielone po równo, co oznacza, że każdy klub otrzyma po około 4,62 mln plus milion na szkolenie młodzieży. 33,5 procent zostanie rozdysponowane według wyniku sportowego, a 20 procent na podstawie rankingu historycznego (pięć ostatnich sezonów). Na konto Legii, która obroniła tytuł, wpłynęło za ubiegły sezon prawie 30 mln zł.

Hat trick w trzy minuty

Mistrz z Warszawy rywalizację na krajowym podwórku zaczął od porażki z Rakowem w meczu o Superpuchar, ale w ostatniej dekadzie to już niepisana tradycja. Legia przegrała aż osiem spotkań o to trofeum, jednak gdy przychodziło do poważniejszej gry, w większości przypadków i tak nie miała sobie równych.

Trener Czesław Michniewicz dysponuje najsilniejszym składem, wzmocnionym jeszcze przez kilku piłkarzy z zagranicy. Na razie najbardziej z nich wyróżnia się Mahir Emreli. 24-letni napastnik reprezentacji Azerbejdżanu ma umiejętności, by zostać gwiazdą Ekstraklasy. Na miarę Danijela Ljuboji czy Vadisa Odjidjy-Ofoe.

Emreli zainteresował się piłką dopiero jako nastolatek. Jest synem dziennikarki i producenta muzycznego, jego pradziadek był historykiem i pisarzem. Po rozstaniu rodziców przyjął nazwisko panieńskie matki (wcześniej grał jako Madatov). Jest praktykującym muzułmaninem, a jego życie nie kręci się wyłącznie wokół futbolu. W Azerbejdżanie prowadzi własne biznesy. Hoduje bydło i ma sad orzechowy.

Nie ukrywa, że Warszawa jest tylko przystankiem w drodze do lepszego klubu. Grał już w fazie grupowej Champions League i Ligi Europy, dwukrotnie był królem strzelców ligi azerskiej, w kwietniu wchodząc z ławki, zdobył hat tricka w trzy minuty. Jeśli nie spocznie na laurach, Legia może zarobić na nim duże pieniądze. Karabachowi Agdam nie zapłaciła za niego ani złotówki.

Do Wisły wraca spokój

To właśnie transfery bezgotówkowe wzbudzają na razie największe emocje. Do Jagiellonii po sześciu latach wrócił Michał Pazdan, okrzyknięty po udanym Euro we Francji ministrem obrony narodowej. W Lechu kariery kontynuować będą inni zawodnicy, którzy występowali ostatnio w Turcji – Artur Sobiech i Radosław Murawski, ale największe fajerwerki odpalił Górnik, sprowadzając Lukasa Podolskiego.

Pochodzący ze Śląska, ale grający dla Niemiec napastnik obiecywał, że zakończy karierę w Zabrzu. Takiego powitania jak on nie miał dotąd żaden piłkarz. Nic dziwnego, w końcu Podolski jest pierwszym mistrzem świata, który trafił do polskiej ligi.

– Pomagam chłopakom, ale sam meczu nie wygram. Nie podam do siebie i nie strzelę – tonował entuzjazm po swoim debiucie, w którym Górnik przegrał z Banikiem Ostrawa. Rola Podolskiego będzie wykraczać daleko poza boisko. Ma być ambasadorem klubu, przyczynić się do rozwoju akademii.

W Zabrzu myślą o przyszłości, ale już teraz – podobnie jak Lech – chcieliby dołączyć do grupy pościgowej, która będzie naciskać na Legię. Natchnąć zespół do sukcesów ma Jan Urban, który jako piłkarz sięgał z Górnikiem po ostatnie mistrzostwa.

To jest lato głośnych powrotów. Również na trenerskich ławkach. Zwolniony kilka miesięcy temu z Lecha Dariusz Żuraw zastąpił w Zagłębiu Lubin Martina Sevelę (kontrakt Słowaka został wykupiony przez klub z Arabii Saudyjskiej). Jagiellonię poprowadzi ponownie Ireneusz Mamrot, na salony wraca także Mariusz Lewandowski – z Bruk-Bet Termalicą.

Drużyna z Niecieczy to jeden z trójki beniaminków. Na Ekstraklasę czekał najkrócej – trzy lata, Górnik Łęczna ledwie rok dłużej. Jedyny sezon Radomiaka w elicie przypadł na przełom 1984 i 1985 roku.

Nie zobaczymy już w Ekstraklasie najbardziej ekscentrycznego trenera, bo Wisła Kraków rozstała się z Peterem Hyballą. Miejsce w górnej połowie tabeli zapewnić ma zespołowi doświadczony Słowak Adrian Gula, preferujący ofensywny futbol. Są też nowi piłkarze i dyrektor sportowy Tomasz Pasieczny, który był m.in. skautem Arsenalu. Może wraz z nimi do Wisły wróci spokój.

Kiedy ostatni raz o tytuł rywalizowało tyle zespołów, Ekstraklasa nazywana była jeszcze pierwszą ligą, mistrzem Polski został ŁKS Łódź, a przed spadkiem nie uratowały się Petrochemia Płock, Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Raków Częstochowa. Tytułem króla strzelców podzielili się Arkadiusz Bąk, Sylwester Czereszewski i Mariusz Śrutwa.

Był rok 1998, od tego czasu zdążyło dorosnąć pokolenie piłkarzy. Kacpra Kozłowskiego, który pojechał na Euro i uznawany jest za największy talent grający w Polsce, nie było nawet na świecie. To najlepszy dowód, że jesteśmy świadkami kolejnej ligowej rewolucji.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego