Legia po raz ostatni wygrała Superpuchar w 2008 roku, gdy w Ostrowcu Św. pokonała Wisłę Kraków. Od tego czasu grała w tym meczu osiem razy i za każdym razem schodziła z boiska pokonana, z czego cztery raz po rzutach karnych. Raków o Superpuchar nigdy wcześniej nie rywalizował, więc w sobotę wywalczył trofeum po raz pierwszy.

Częstochowianie wyszli na prowadzenie na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie w 10. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najlepiej zachował się Fran Tudor i pokonał bramkarza Cezarego Misztę strzałem głową z bliskiej odległości. Wynik 0:1 utrzymał się do przerwy, a przyjezdni prezentowali się znacznie lepiej, niż FK Bodo/Glimt z Norwegii, z którym stołeczni rywalizowali ostatnio w pierwszej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów.

Drugą połowę Legia rozpoczęła od mocnego uderzenia. W 50. minucie mocno z kilkunastu metrów strzelił Rafaela Lopes, po podaniu Lindsaya Rose, ale piłka tylko obiła poprzeczkę bramki Vladana Kovacevicia. Warszawiacy konstruowali kolejne sytuacje, tymczasem na kwadrans przed końcem to Raków był o włos od podwyższenia. Piłkę skierował do siatki Ivi Lopez, ale trafienie, po długiej konsultacji VAR, zostało anulowane z powodu wcześniejszego przewinienia Sebastiana Musiolika na Mateuszu Wietesce. Mistrzowie Polski w końcu wyrównali, w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, gdy Mahir Emreli wykorzystał dośrodkowanie Josipa Juranovicia oraz złe zachowanie na przedpolu Kovacevicia.    

Remis po 90 minutach oznaczał rzuty karne, bez dogrywki. Jedenastki lepiej egzekwowali częstochowianie. W drugiej serii pomylił się Bartosz Kapustka, a w trzeciej solidarnie Zoran Arsenić i Emreli. Decydująca o losie Superpucharu była piąta seria, którą skutecznie zakończył Milan Rudnić.

Superpuchar Polski

Legia Warszawa - Raków Częstochowa 1:1 (0:1) - karne 3:4
bramki: Mehir Emreli (90+3) - Fran Tudor (10).