Zwycięstwo nad Levante (1:0), 34. gol Leo Messiego w lidze i ósmy w ostatnich 11 latach tytuł dla Barcelony – tak wyglądał sobotni wieczór na Camp Nou. O wielkim świętowaniu nie było jednak mowy. To dopiero pierwszy krok do tego, by ten sezon został zapamiętany na długo. Trudniejszy trzeba zrobić w środę, pokonując w Champions League Liverpool.

Piłkarze Jürgena Kloppa w piątek urządzili sobie sparing przed podróżą do Katalonii. Z zamykającym tabelę Huddersfield prowadzili już po 15 sekundach i trafieniu Naby'ego Keity, potem zdobyli jeszcze cztery bramki, ale z pozycji lidera cieszyli się tylko do niedzieli. W Burnley Manchester City wygrał 1:0 (gol Sergio Aguero) i na dwie kolejki przed końcem znów wyprzedza Liverpool o punkt.

Tottenham, który we wtorek spotka się w Lidze Mistrzów z Ajaxem, przegrał nieoczekiwanie u siebie z West Hamem (0:1), a bohaterem derbów Londynu został Łukasz Fabiański. Jest pierwszym bramkarzem, który zachował czyste konto na nowym stadionie Tottenhamu, a West Ham pierwszą drużyną, która wywiozła stąd trzy punkty.

Tytuł zaczyna uciekać Borussii. Porażka przed własną publicznością z Schalke (2:4) i dwie czerwone kartki dla gospodarzy mają wymiar symboliczny. 12 lat temu goście przeżyli w Dortmundzie traumę. Mogli zapewnić sobie pierwsze mistrzostwo w historii klubu, ale w przedostatniej kolejce przegrali 0:2 z Borussią i na finiszu wyprzedził ich VfB Stuttgart. W sobotę wzięli rewanż: zapewne przekreślili szanse rywali na odzyskanie tytułu, a przy okazji praktycznie obronili się przed spadkiem (w najgorszym przypadku czekają ich baraże).

Popis niekompetencji dali w sobotę piłkarze Paris Saint-Germain. Finał Pucharu Francji miał być dla nich spacerkiem, po 20 minutach wygrywali już 2:0, ale Rennes doprowadziło do dogrywki i zwyciężyło po rzutach karnych (6-5). Kylian Mbappe za brutalny faul został wyrzucony z boiska, a Neymar po ostatnim gwizdku sędziego uderzył w twarz obrażającego go kibica. Tak kończy się najsłabszy od sześciu lat sezon PSG.