Dziś, w sytuacji dwubiegunowego konfliktu politycznego o niespotykanej w historii III Rzeczpospolitej skali, lokalne gremia nie pozostają na nią obojętne. Oczywiście, inny wymiar tego zjawiska można obserwować w niewielkich gminach, inny zaś w dużych aglomeracjach miejskich.
To właśnie w tych drugich można dostrzec silne przełożenie krajowego konfliktu na poziom samorządu terytorialnego. Powstaje zatem pytanie: czy sytuacja ta nie wpłynie na poziom społecznego zaufania do samorządu?
Większość instytucji publicznych w Polsce nie cieszy się wielkim zaufaniem obywateli, co pokazują badania opinii publicznej. Sejm i Senat tradycyjnie zbierają więcej ocen negatywnych niż pozytywnych. W ostatnim czasie pogorszyło się postrzeganie także Trybunału Konstytucyjnego – w dużej mierze dzięki kampanii demolowania niezależnego sądownictwa, prowadzonej przez PiS.
Na tym tle niezwykle znamienny pozostaje wysoki poziom zaufania do samorządu; deklaruje je, w zależności od sondażu, 70-80 procent Polaków. Jest to pokłosie dobrych reform początku lat dziewięćdziesiątych, dobrze opisanej roli samorządu w Konstytucji 1997 roku a nade wszystko poczucia związku obywateli i ich małych ojczyzn. Tu rodzi się zjawisko społecznej partycypacji obywateli – czyli uczestnictwa w życiu wspólnoty, która jest im najbliższa. Państwo bywa odległe, posługując się modnym ostatnio stwierdzeniem, wyimaginowane. To gmina jest „przy obywatelu".
Tu ciekawym zabiegiem wydaje się intelektualny chociażby powrót do dawnego hasła Platformy Obywatelskiej, by zamiast polityki robić drogi.