Ofiary ekologicznej rewolucji - komentuje Tomasz Pietryga

Eksperci Ministerstwa Środowiska, zamiast walczyć ze skandalicznymi patologiami na rynku wywozu śmieci, mnożą kolejne regulacje dotyczące ich segregowania.

Aktualizacja: 06.09.2019 10:58 Publikacja: 05.09.2019 19:11

Ofiary ekologicznej rewolucji - komentuje Tomasz Pietryga

Foto: Fotolia

W piątek wchodzi w życie kolejna rewolucja śmieciowa. Ma zmusić m.in. mieszkańców do staranniejszego segregowania śmieci. Gminy będą mogły nakładać kary na niesolidnych. Nowe zasady śmieciowe przewidziano też dla nieruchomości, takich jak hotele czy domki letniskowe. To już kolejna duża nowelizacja. Chociaż dopiero wchodzi w życie, już uruchomiła lawinę sporów między samorządami a prawnikami, jak rozumieć nowe prawo. Ustawodawca w śmieciowym kotle miesza wprawdzie coraz mocniej, ale jedno jest niezmienne: przepisy są bardzo niezrozumiałe i pozwalają na wiele różnego rodzaju interpretacji.

Czytaj także: Na sześć worków jeszcze poczekamy

A dla ich odbiorcy końcowego, czyli mieszkańców, może to oznaczać tylko jedno: dodatkowy chaos i dezorientację. I chyba z kolejnych regulacji zadowolone są tylko koncerny śmieciowe, głównie niemieckie, które na rewolucji zarabiają krocie.

Oczywiście można pochwalić ekologiczny zapał Ministerstwa Środowiska, jednak w ferworze wdrażania kolejnych unijnych restrykcji i tzw. ułatwień ciągle nie dostrzega ono, co się dzieje na rynku. A dzieją się rzeczy skandaliczne, które pokazują np., jak ograniczenie konkurencji wpływa na czasem drakońskie podwyższenie cen. A cierpią mieszkańcy.

Najlepiej widać to na przykładzie części podwarszawskich miejscowości, np. w Markach. Tam rewolucja śmieciowa połączona z nieudolnością miejscowego burmistrza spowodowała, że od tego roku mieszkańcy muszą płacić kilkakrotnie więcej za wywóz śmieci. Rodziny wielodzietne – blisko 200 zł miesięcznie.

Mechanizm był książkowy: w miasteczku rewolucja śmieciowa najpierw doprowadziła do likwidacji małych firm śmieciowych na rzecz jednego podmiotu, który wygrał przetarg, oferując najbardziej przystępne ceny mieszkańcom. Kiedy konkurencja padła, firma, płacąc kary, zerwała umowę. A gdy gmina rozpisała nowy przetarg, kto się zgłosił? Tylko jeden zainteresowany: ta sama firma, oferując tym razem wywóz śmieci po znacznie wyższych stawkach. Podobnie dzieje się w innych miastach, nie tylko na Mazowszu.

Szkoda, że eksperci resortu środowiska ciągle nie zauważają tego fundamentalnego problemu, mnożąc kolejne bezsensowne regulacje, które bynajmniej nie ułatwiają życia obywatelom.

W piątek wchodzi w życie kolejna rewolucja śmieciowa. Ma zmusić m.in. mieszkańców do staranniejszego segregowania śmieci. Gminy będą mogły nakładać kary na niesolidnych. Nowe zasady śmieciowe przewidziano też dla nieruchomości, takich jak hotele czy domki letniskowe. To już kolejna duża nowelizacja. Chociaż dopiero wchodzi w życie, już uruchomiła lawinę sporów między samorządami a prawnikami, jak rozumieć nowe prawo. Ustawodawca w śmieciowym kotle miesza wprawdzie coraz mocniej, ale jedno jest niezmienne: przepisy są bardzo niezrozumiałe i pozwalają na wiele różnego rodzaju interpretacji.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem