W motywie 16 preambuły RODO jako przykład tego rodzaju sytuacji wskazuje się kwestie ochrony podstawowych praw i wolności oraz swobodnego przepływu danych osobowych w związku z działalnością dotyczącą bezpieczeństwa narodowego. A ponieważ dostęp do informacji publicznej zalicza się do dziedzin nieobjętych prawem Unii, wniosek jest prosty – w tym zakresie nie stosujemy przepisów RODO. Innymi słowy, udostępnianie danych osobowych będących informacją publiczną nie jest objęte RODO.
Co to oznacza w praktyce? Otóż dopuszczalność – a także niedopuszczalność – udostępnienia informacji publicznej podlega ocenie wyłącznie na podstawie krajowych przepisów o dostępie do informacji publicznej. W polskich warunkach jest to ustawa o dostępie do informacji publicznej. W tej ustawie trzeba także szukać przypadków ograniczenia prawa dostępu do informacji publicznej – znajdziemy wśród nich ograniczenie tego prawa ze względu na prywatność osób fizycznych. Nie ma tam natomiast odniesienia do prawa do ochrony danych osobowych, bo takiego odniesienia nie musi być.
Nie mamy więc do czynienia z zaniechaniem legislacyjnym mającym polegać na niedostosowaniu przepisów o dostępie do informacji publicznej do RODO. Z takim zaniechaniem mielibyśmy natomiast do czynienia wtedy, gdyby do RODO nie zostały dostosowane przepisy ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji sektora publicznego. Przepisy tej ustawy zostały jednak dostosowane do RODO ustawą o zmianie niektórych ustaw w związku z zapewnieniem stosowania RODO, która zmieniła art. 7 ustawy, o żadnym zaniechaniu legislacyjnym w tym kontekście nie może być więc mowy.
Rzeczpospolita Polska mogła, wzorem niektórych innych państw Unii, objąć na mocy prawa krajowego przepisami RODO te dziedziny, co do których nie znajduje ono zastosowania na mocy prawa europejskiego. Zrobiły tak np. Niemcy, gdzie art. 1 ust. 8 niemieckiej ustawy o ochronie danych osobowych (Bundesdatenschutzgesetz) rozszerzył stosowanie RODO na przypadki przetwarzania danych osobowych w sektorze publicznym w zakresie, w którym RODO nie znajduje zastosowania. Jest to mechanizm tzw. dobrowolnej harmonizacji, stosowany przez niektóre państwa członkowskie w pewnych dziedzinach, np. prawa pracy lub socjalnego. W Polsce na takie rozwiązanie się nie zdecydowano i o ile można tę decyzję ustawodawcy oceniać w różny sposób (zaliczam się do tych, którzy oceniali i nadal oceniają ją negatywnie), o tyle z całą pewnością nie można tutaj stawiać zarzutu zaniechania legislacyjnego.
Interpretować zgodnie z dyrektywą
Zaprezentowaną powyżej interpretację potwierdza art. 86 RODO, zgodnie z którym „dane osobowe zawarte w dokumentach urzędowych, które posiada organ lub podmiot publiczny lub podmiot prywatny w celu wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym, mogą zostać przez ten organ lub podmiot ujawnione zgodnie z prawem Unii lub prawem państwa członkowskiego, któremu podlegają ten organ lub podmiot, dla pogodzenia publicznego dostępu do dokumentów urzędowych z prawem do ochrony danych osobowych na mocy niniejszego rozporządzenia".
Po pierwsze, przepis ten dotyczy wszelkich przypadków dostępu do dokumentów urzędowych, a więc zarówno dostępu do informacji publicznej, jak i do ponownego wykorzystania informacji sektora publicznego. Dlatego właśnie wystąpiło odwołanie do prawa Unii – ponowne wykorzystanie, i do prawa krajowego – dostęp do informacji.