W sądownictwie robi się duszno - komentuje Wojciech Tumidalski

Sędzią jest się nie tylko w czasach spokojnych, ale też w trudnych i burzliwych. Coraz częściej jednak słychać: „Mam dość".

Publikacja: 31.07.2019 19:15

Wojciech Tumidalski

Wojciech Tumidalski

Foto: tv.rp.pl

Nie zaskakują najnowsze dane pokazujące, że coraz więcej sędziów odchodzi w stan spoczynku, gdy tylko uzyskają do tego uprawnienia. Bowiem atmosfera wokół Temidy się nie polepsza. Trwają próby jej reformowania, ale przecież żadna reforma się nie uda, jeśli robi się ją wbrew środowisku, które ma objąć – a tak jest ze środowiskiem sędziów.

Czytaj także: Nie chcą już orzekać i masowo odchodzą z zawodu

To fakt: procesy nie idą sprawnie, a sąd często nie umie komunikować stronom, czemu wygrały lub przegrały. Stąd wiele nieporozumień. Sąd musi stosować prawo takie, jakim jest, ciągle zmieniane i wewnętrznie sprzeczne. Rozstrzygać spory i o miedzę, i o grube miliony. Skazywać winnych, a niewinnych od winy uwalniać. I zawsze przekonująco uzasadniać, dlaczego wyrok jest taki, a nie inny.

Rządzący nie ułatwiają sędziom życia, a ich potknięcia chętnie eksponują w walce politycznej. Sędziowie nie pozostają dłużni i gdy mogą, wbijają szpilki ustawodawcy i rządowi. Wcale się nie dziwię, ale chcę wierzyć, że pozostają przy tym powściągliwi – jak nakazują przepisy. Nie wszyscy potrafią, więc wielu młodych sędziów zazdrości starszym kolegom możliwości zdjęcia łańcucha.

Trudno bowiem być powściągliwym w dobie reform, po których sąd będzie już inny niż ten, jaki znaliśmy. Wbrew temu, co próbuje się wmówić opinii publicznej, w większości jest on bowiem sprawiedliwy. Owszem, w oczy rzucają się jednostkowe w sumie przypadki, gdy wyrok budzi dyskusje czy nawet protesty, ale w skali milionów postępowań prowadzonych każdego roku przez prawie 10 tys. sędziów to naprawdę margines marginesów.

Reformatorzy będą eksploatować aż do zdarcia przykład sędziego, który w markecie budowlanym ukradł element wiertarki, a Sąd Najwyższy nie usunął go z zawodu – co było sporym błędem. Będą też – niesłusznie – przywoływać sprawę uniewinnienia innego sędziego z zarzutu kradzieży na stacji benzynowej, gdy sąd prawidłowo uznał, że doszło do pomyłki. Plus jeszcze kilka innych „dyżurnych" historii rzekomo uzasadniających przebudowę polskiej Temidy.

Tylko że ta przebudowa – o ile naprawdę chodzi w niej o to, by sądy lepiej działały – nie ma szansy się udać. Zmienią się tylko ludzie. Kiedy w stan spoczynku odejdą doświadczeni sędziowie, głównie z sądów apelacyjnych i okręgowych, skorzystają na tym ich młodsi koledzy z rejonów, którzy mogli mieć poczucie zablokowanej drogi awansu. Wielu się ucieszy. Na ich miejsce do sądów rejonowych przyjdą absolwenci szkoły sądownictwa i prokuratury, przeszkoleni także przez uczelnię ojca Tadeusza Rydzyka z Torunia. Prędzej czy później powoła ich Krajowa Rada Sądownictwa.

A problem zrobi się, gdy Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu orzeknie, że KRS nie miała takiego prawa.

Nie zaskakują najnowsze dane pokazujące, że coraz więcej sędziów odchodzi w stan spoczynku, gdy tylko uzyskają do tego uprawnienia. Bowiem atmosfera wokół Temidy się nie polepsza. Trwają próby jej reformowania, ale przecież żadna reforma się nie uda, jeśli robi się ją wbrew środowisku, które ma objąć – a tak jest ze środowiskiem sędziów.

Czytaj także: Nie chcą już orzekać i masowo odchodzą z zawodu

Pozostało 85% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?