Wiedzcie więc, że nawet gdy jesteście zdrowi, to problem chorób oraz ich kosztów i tak Was dotyczy. Leczeniem niech się zajmą lekarze, jednak owe koszty możemy zmniejszyć my sami. Nie tylko możemy – to nasz obowiązek, pracodawców, a zarazem ludzi. I zaraz Wam powiem dlaczego.
Trzeba przede wszystkim wiedzieć, że w przypadku chorób przewlekłych koszty bezpośrednie (czyli leki, świadczenia zdrowotne) nie muszą być wcale największe, potwierdzają to ekonomiści ochrony zdrowia z całego świata. O wiele wyższe mogą być koszty pośrednie, te ponoszone przez ogół społeczeństwa. Postęp medycyny sprawia bowiem, że choroby do niedawna uważane za śmiertelne stają się schorzeniami przewlekłymi. Jesteśmy za to medycynie wdzięczni, ale to także oznacza, że leczenie będzie się stawać dla rosnącej liczby pacjentów częścią ich codziennego życia. I nie chodzi tu wcale tylko o osoby w wieku podeszłym. Choroby przewlekłe dotykają dziś ludzi w sile wieku – aktywnych zawodowo. Tak dzieje się w przypadku raka piersi, chłoniaków czy reumatoidalnego zapalenia stawów, które – jak mówią sami zainteresowani – „ma młodą twarz".
Przewlekła choroba niszczy nie tylko ciało. Zmniejsza finansowe możliwości pracownika z powodu niezdolności do pracy, ogranicza wydajność nie tylko samych chorych, ale też ich rodzin. To są powody gigantycznych kosztów pośrednich związanych z chorowaniem. Dlatego właśnie pracodawcy powinni szczególnie docenić to, że ludzie mimo swoich chorób nie tylko chcą pracować, ale i są gotowi zewrzeć szyki, żeby wspólnie zaapelować: „nie wykluczajcie nas z rynku pracy". Nie zwracają się z żądaniami o dodatkowe środki na leczenie, ale mówią: „praca jest dla nas ważna, a choroba i związane z nią leczenie nie powinny być przeszkodą. Chcemy pozostać aktywnymi zawodowo, bez konieczności angażowania najbliższej rodziny".
Właśnie oni wyszli z inicjatywą kampanii „Choroba? Pracuję z nią!" – którą Pracodawcy RP wsparli. Ci pacjenci leczą się i chcą dalej pracować. Jeśli im się to udaje, to tylko dzięki dobrej organizacji własnego życia, pomocy najbliższych i wyrozumiałości przełożonych. Dlaczego tak jest? Bo podanie każdej dawki leku to przynajmniej jeden dzień nieobecności w pracy, długie kolejki przed gabinetami w szpitalu, stres, dezorganizacja rytmu dnia. Jednak pacjenci wiedzą, że może być łatwiej, bo są nowoczesne, wygodniejsze i szybsze w podaniu formy terapii: zamieniają stresującą hospitalizację na leczenie ambulatoryjne, a nawet domowe.
I to jest klucz do zmniejszenia kosztów pośrednich. Chory nadal pracuje, więc budżet rodzinny się nie wali, nie potrzebuje opieki, bo leczenie to krótki zabieg lub terapia w domu. Bliscy chorego nie muszą brać dni wolnych, poprawia się jakość życia całej rodziny. Wszyscy pracują – tym samym generują dochód narodowy i ograniczają wydatki publiczne związane z niezdolnością do pracy, pobieranymi zasiłkami lub rentami.