Niedawne przeprosiny Patryka Jakiego kończą trwający ponad 3 lata spór między nim a Robertem Kropiwnickim o słowa, jakie padły w trakcie debaty sejmowej w styczniu 2016 r. Patryk Jaki, występując wówczas jako przedstawiciel klubu parlamentarnego PiS, w trakcie dyskusji na temat nowelizacji przepisów o prokuraturze zarzucił Robertowi Kropiwnickiemu, że ten wiele mówi o standardach, a tymczasem mieszkańcy jego okręgu wyborczego skarżą się, że prowadzi on w swoim mieszkaniu agencję towarzyską. Robert Kropiwnicki postanowił walczyć o swoje dobre imię w sądzie, wytaczając przeciwko Patrykowi Jakiemu powództwo cywilne o ochronę dóbr osobistych. Nie było jednak jasne, czy sąd może zająć się tą sprawą, bowiem zgodnie z Konstytucją poseł za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu odpowiada jedynie przed Sejmem, a w przypadku naruszenia praw innych osób może być pociągnięty do odpowiedzialności przed sądem tylko za zgodą Sejmu. Stanowiska sądów orzekających w obu instancjach nie były w tym zakresie zgodne i dopiero Sąd Najwyższy rozstrzygnął, że w tej sprawie Patryka Jakiego nie chroni immunitet. Sędziowie uzasadnili swoje stanowisko tym, że jego wypowiedź nie miała związku z przedmiotem obrad, a zatem nie była przejawem wykonywania mandatu poselskiego.

Z przedstawionym stanowiskiem Sądu Najwyższego trudno się jednak zgodzić. Interpretacja przepisów dotyczących immunitetu, co zresztą potwierdził skład orzekający, musi się odwoływać do jego funkcji. Jest nią zagwarantowanie swobody parlamentarzysty w wykonywaniu zadań reprezentanta wyborców. Immunitet służy też zapewnieniu właściwego realizowania przez parlament swojej roli bycia forum dyskursu politycznego, w którym ścierają się różne poglądy. Cechą charakterystyczną tego dyskursu jest to, że nie jest on prowadzony wyłącznie w oparciu o argumenty merytoryczne. Elementem sporu politycznego jest też wskazywanie na słabości i wady drugiej strony, co w ostateczności ma służyć przekonaniu wyborców do poparcia własnego obozu politycznego. Nie można więc twierdzić, że wypowiedź posła z mównicy sejmowej, nieodnosząca się do ściśle do przedmiotu debaty, ale służąca wywarciu wpływu na jej wynik, nie jest formą sprawowania mandatu poselskiego. Sąd Najwyższy w omawianej sprawie dokonał więc nieuprawnionego zawężenia zakresu immunitetu parlamentarnego.

Należy pamiętać, że ochrona immunitetowa posłów nie gwarantuje ich bezkarności, a jedynie powierza Sejmowi czuwanie nad właściwym realizowaniem przez nich swoich funkcji. To zatem do Sejmu należy ocena, czy poseł prawidłowo wykonuje swój mandat. Wkraczanie innych organów w tę materię narusza prawa parlamentu i może stanowić zagrożenie dla jego właściwego funkcjonowania.

dr Mateusz Radajewski, prawnik, Szkoła Prawa, Uniwersytet SWPS Wrocław