Pakulski: kolejki do specjalistów nie będą krótsze

Do sieci wejdą peryferyjne szpitale z izbą przyjęć i oddziałem wewnętrznym bez zaplecza diagnostycznego – mówi Marcin Pakulski były prezes NFZ.

Aktualizacja: 16.03.2017 19:41 Publikacja: 16.03.2017 17:25

Pakulski: kolejki do specjalistów nie będą krótsze

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Wiceszef sejmowej Komisji Zdrowia Tomasz Latos zapowiedział, że ustawa o sieci szpitali może zostać przyjęta już w przyszłym tygodniu. Opozycja zarzuca, że algorytm obliczania finansowania szpitali promuje placówki wykonujące jak najmniej procedur.

Marcin Pakulski, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia: Mam wrażenie, że cały projekt ma na celu zmniejszenie wydatków w ochronie zdrowia. Minister Radziwiłł, jak każdy minister zdrowia, zderzył się z brutalną prawdą, że rządzący politycy nie przewidują wzrostu nakładów na opiekę zdrowotną. Ustawa jest próbą ustabilizowania sytuacji szpitali publicznych kosztem niepublicznych. Słuszna jest diagnoza, że brakuje pieniędzy w systemie, czego dowodem są dramatycznie wydłużające się kolejki, ale sposób rozwiązania jest błędny. Odsuwając od finansowania placówki najbardziej efektywne i nowoczesne, na pewno nie poprawimy sytuacji.

Krytycy zarzucają resortowi, że projekt jest napisany niechlujnie.

Rzeczywiście, jest trudny do czytania, mało przejrzysty. Choć kryteria kwalifikujące do poszczególnych poziomów zabezpieczenia szpitalnego z rozporządzenia wpisano do ustawy, dodano mnóstwo wyjątków. Teoretycznie, na szpital trzeciego stopnia kwalifikuje posiadanie ośmiu oddziałów, praktycznie dopuszcza się wyjątki, a jeśli wyjątek się nie kwalifikuje, o przypisaniu na wyższy poziom za zgodą ministra zdrowia zdecydować może dyrektor oddziału wojewódzkiego NFZ.

Czyli szpitale publiczne, które obawiały się, że nie wejdą do sieci, mogą spać spokojnie?

Wiele z nich tak. Wszystkie zapisy ustawy można zawrzeć w stwierdzeniu, że do sieci wchodzi każdy szpital publiczny, który ma kontrakt na izbę przyjęć lub szpitalny oddział ratunkowy (SOR). Trudno dostrzec rozwiązania zmierzające do kompleksowości leczenia pacjenta, o której mówi ministerstwo. Na lepsze, kompleksowe zaopatrzenie pacjenta wpływają zakresy świadczeń zbieżne z punktu widzenia narządowego czy układowego. Jeśli więc myślimy o kompleksowym leczeniu schorzeń kardiologicznych, to potrzebujemy oddziałów kardiologii, kardiologii inwazyjnej, kardiochirurgii i rehabilitacji kardiologicznej, a nie, jak chcieliby autorzy ustawy o sieci, ortopedii z ginekologią i położnictwem oraz neonatologią.

Jakie powinny być więc kryteria włączenia do sieci?

Autorzy ustawy podkreślają, że chodziło im o zabezpieczenie medycyny ostrej. Sensowniej więc by było skonstruować sieć wokół obszaru związanego z medycyną ratunkową, a więc leczeniem zdarzeń nagłych – urazów, udarów i zawałów, w których kluczowe jest skrócenie czasu od zdarzenia do podjęcia leczenia. Z tego punktu widzenia istotne jest posiadanie SOR, na którym pacjent może być diagnozowany i leczony w stanie zagrożenia życia. Tymczasem w tej chwili do sieci wchodzą peryferyjne szpitale posiadające izbę przyjęć i oddział wewnętrzny bez zaplecza diagnostycznego i specjalistycznego.

Szpitale, również te peryferyjne, będzie rozliczał następca NFZ.

Niewiele wiemy o kontroli wydatków w przyszłym systemie. Nie mam wyobrażenia, jak instytucja nadzorująca finansowanie świadczeń zdrowotnych ze środków publicznych będzie kontrolowała jego funkcjonowanie i na jakich zasadach odbywać się będzie sprawozdawczość. Gdy umowy były podzielone na konkretne zakresy świadczeń, płatnik miał możliwość interweniowania w sytuacji stwierdzenia drastycznego ograniczenia dostępności. Na przykład tak, jak to się stało, gdy NFZ przeznaczył dodatkowe pieniądze na operacje zaćmy. Obawiam się, że instytucja, odpowiadająca za finansowanie świadczeń, straci możliwość interweniowania na bieżąco, gdy zostanie zaburzona dostępność.

Ale ministerstwo twierdzi, że dostępność się poprawi, a kolejki będą krótsze.

Jestem pewien, że kolejki nie będą krótsze, zważywszy że ustawa wypycha z systemu finansowania świadczeń całą nowoczesną infrastrukturę stworzoną przez podmioty niepubliczne, pozbawiając pacjentów możliwości leczenia w obiektach spełniających wszystkie wymogi i standardy bezpieczeństwa. Chodzi głównie o szpitale prywatne, które w ciągu ostatnich kilkunastu lat zainwestowały w infrastrukturę i sprzęt setki milionów złotych. Przykładem mogą być nowoczesne warszawskie szpitale, m.in. onkologiczne, które stoją puste lub funkcjonują w bardzo ograniczonym zakresie z powodu braku umowy z NFZ.

—rozmawiała Karolina Kowalska

Wiceszef sejmowej Komisji Zdrowia Tomasz Latos zapowiedział, że ustawa o sieci szpitali może zostać przyjęta już w przyszłym tygodniu. Opozycja zarzuca, że algorytm obliczania finansowania szpitali promuje placówki wykonujące jak najmniej procedur.

Marcin Pakulski, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia: Mam wrażenie, że cały projekt ma na celu zmniejszenie wydatków w ochronie zdrowia. Minister Radziwiłł, jak każdy minister zdrowia, zderzył się z brutalną prawdą, że rządzący politycy nie przewidują wzrostu nakładów na opiekę zdrowotną. Ustawa jest próbą ustabilizowania sytuacji szpitali publicznych kosztem niepublicznych. Słuszna jest diagnoza, że brakuje pieniędzy w systemie, czego dowodem są dramatycznie wydłużające się kolejki, ale sposób rozwiązania jest błędny. Odsuwając od finansowania placówki najbardziej efektywne i nowoczesne, na pewno nie poprawimy sytuacji.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb