Jakoś tak brzęczy mi w głowie to powiedzenie przypisywane Madame de Pompadour, kochance Ludwika XV, wydającej pieniądze z królewskiej kasy na huczne zabawy w Wersalu i nakłaniającej samego władcę do rozrzutności. I brzęczeć raczej nie przestanie, bo przecież zbliżają się podwójne wybory...
Niby trudno porównać sytuację w państwie rządzonym przez następcę Króla Słońce ze współczesną Polską. Niby trudno jest spiąć intelektualną klamrą trwonienie państwowych pieniędzy na przyjemności wąskiej grupy osób z otoczenia władcy z wielkimi programami społecznymi PiS, do których właśnie teraz rząd hojną ręką dokłada kolejne. Bo przecież z jednej strony mamy wydawanie kasy na przyjemności, z drugiej – szczytny cel podnoszenia poziomu życia Polaków, ograniczania sfery ubóstwa, słowem: tylko klaskać z uznaniem. Zresztą nawet najbardziej zatwardziali przeciwnicy rządu przyznają, że akurat 500+ (choć sam program powinien zostać jednak skorygowany) było projektem słusznym i potrzebnym. Więc czemu tak brzęczy?