Tomasz Pietryga o wyroku sądu w Gdańsku: Jarosław Kaczyński - Lech Wałęsa 2:0

Sąd przypomniał że w debacie publicznej między politykami również są granice.

Aktualizacja: 22.07.2019 14:58 Publikacja: 22.07.2019 12:52

Tomasz Pietryga o wyroku sądu w Gdańsku: Jarosław Kaczyński - Lech Wałęsa 2:0

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W poniedziałek Sąd Apelacyjny w Gdańsku prawomocnie uznał racje Jarosława Kaczyńskiego, który wytoczył proces Lechowi Wałęsie o ochronę dóbr osobistych.

Były prezydent w jednym z wpisów na Feacebooku wysunął wobec prezesa PiS szereg ciężkich oskarżeń m.in. przypisując MU odpowiedzialność za katastrofę smoleńską, czy że wydał polecenie „wrobienia go” współpracę ze służbami bezpieczeństwa.

Lech Wałęsa przed sądem nie był jednak wstanie udowodnić stawianych tez. W efekcie sąd utrzymał wyrok, który zapadł w pierwszej instancji nakazujący przeprosiny Jarosława Kaczyńskiego.

Wałęsa po rozprawie skrytykował sąd, podnosząc, że ocenił dowody mało wszechstronnie, nie uwzględniając faktów, które przedstawił na rozprawie. „Smutne jest jednak to, że Sąd w Polsce chce ograniczać swobodę wypowiedzi na tematy polityczne” – skwitował w mediach społecznościowych.

Jest w błędzie. Przegrał bowiem nie dlatego że sąd z jakiegoś powodu zdecydował się wobec niego na prewencyjną cenzurę. Przegrał bo wobec prezesa PiS wyciągnął bardzo poważne oskarżenia, których przed sądem nie mógł udowodnić, że mają pokrycie w faktach. Mimo, że przed dwoma instancjami miał taką nieskrępowaną możliwość.

Warto ten wyrok czytać abstrahując od politycznych podziałów i sympatii. Wolność słowa nie polega na tym, że można mówić wszystko, oskarżając na oślep, bez żadnych konsekwencji. Dotyczy to tak samo osób prywatnych, jak i publicznych. To prawda, że polityk ma grubszą skórę i powinien być mniej wrażliwszy na krytykę. Jednak jest różnica między krytyką, a fałszywymi oskarżeniami. Wałęsa nadużył wolności słowa i posunął się za daleko. Orzeczenie jest ważne bo w sporze między najbardziej rozpoznawalnymi politykami we współczesnej Polsce sąd określił granice wolności słowa i krytyki, wskazując gdzie jest cienka czerwona linia politycznej debaty i czego politykom robić nie wolno. W tej konkretnej sprawie Jarosław Kaczyński wygrywając proces z Lechem Wałęsą postawił granicę personalnych ataków na siebie w debacie publicznej.

W poniedziałek Sąd Apelacyjny w Gdańsku prawomocnie uznał racje Jarosława Kaczyńskiego, który wytoczył proces Lechowi Wałęsie o ochronę dóbr osobistych.

Były prezydent w jednym z wpisów na Feacebooku wysunął wobec prezesa PiS szereg ciężkich oskarżeń m.in. przypisując MU odpowiedzialność za katastrofę smoleńską, czy że wydał polecenie „wrobienia go” współpracę ze służbami bezpieczeństwa.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Adam Glapiński przed Trybunałem Stanu. Jakie jest drugie dno
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Podwójna waloryzacja? Wiem, że nic nie wiem