Adwokatura mówi: dość! To refleksja, która nasuwa się po zgromadzeniu warszawskiej Izby Adwokackiej. Złożono kilkadziesiąt projektów uchwał, których treść można sprowadzić do jednej konkluzji – palestra jest sfrustrowana, zmęczona, wykonuje zawód w ekstremalnie trudnych warunkach – lawirując pomiędzy potrzebami klientów, za krótką dobą, a właściwie powszechnym brakiem zrozumienia specyfiki wyzwań, z którymi mierzy się każdego dnia.
Jakie to wyzwania? Na przykład uregulowanie kwestii możliwości zwolnienia od obowiązków, gdy jesteśmy chorzy. Brzmi absurdalnie, ale adwokaci i adwokatki nie mogą chorować, bo terminy sądowe biegną niezależnie od ich stanu zdrowia. Autorzy uchwał apelują, aby sądy uwzględniały plany urlopowe pełnomocników, planując rozprawy i zwracały uwagę na to, czy w kalendarzu pełnomocnika (dostępnym przecież dla sądu w portalu informacyjnym) nie ma już wcześniej wpisanego posiedzenia. Nakładające się na siebie terminy prowadzą przecież do kolizji, które uniemożliwiają prawidłowe wykonywanie obowiązków.
Czytaj więcej
Izba Adwokacka w Warszawie podczas sobotniego zgromadzenia przyjęła uchwałę wzywającą ministra sp...
Kolejna kwestia to niskie i nieadekwatne wynagrodzenia za pomoc prawną z urzędu – np. na poziomie 180 zł za sprawę prowadzoną przez kilka lat – i choć to brzmi jak zdarta płyta, to sprawa ta nadal nie została załatwiona. Skutkiem jest narastający bunt adwokatów sprowadzający się do podejmowania przez kolejne izby adwokackie uchwał o odmowie wyznaczania do spraw z urzędu.
Komunikacja na linii sąd–pełnomocnik to źródło nieustające frustracji. Nie ma kodeksów dobrych praktyk ujednolicających zasady dotyczące chociażby sposobu odnoszenia się przez sąd do informacji przesłanych mailem, w których adwokat informuje, że jest chory. Są sądy, które takie informacje przyjmują. Są też sądy, które nie uważają tego za właściwy sposób poinformowania o chorobie i usprawiedliwienia nieobecności, żądając od pełnomocników zaświadczeń od lekarzy sądowych. Z kolei uzyskanie zaświadczenia jest czasochłonne, a w niektórych okręgach sądów niemożliwe, gdyż lekarzy sądowych po prostu nie ma.