Uchwała Sądu Najwyższego uderzy w branżę wykonawców budowlanych

Dochodzenie kary umownej ze względu na to, że druga strona nie płaci, będzie niemożliwe – uważa mec. Jan Kieszczyński.

Publikacja: 28.11.2019 19:00

Uchwała Sądu Najwyższego uderzy w branżę wykonawców budowlanych

Foto: materiały prasowe

Czy odstąpienie od umowy to duży problem dla branży budowlanej?

Na pewno znaczący. Trudności przeżywane przez branżę budowlaną w ostatnim czasie oznaczają problemy z budżetowaniem i realizacją wielu inwestycji. Scenariusze od strony biznesowej są rozmaite: czasem wykonawcy opuszczają place budowy, czasem znacząco zmniejszają ilość osób na danym kontrakcie, czasem z kolei inwestorzy czy generalni wykonawcy przeżywają trudności z regulowaniem należności pieniężnych z takich umów. Od strony prawnej często przekłada się to na odstąpienie od umowy. Nierzadkie jest przy tym występowanie swoistego „wyścigu do odstąpienia", tj. złożenie oświadczenia o odstąpieniu przez jedną ze stron, po którym następuje złożenie oświadczeń o odstąpieniu przez drugą. Oczywiście z powołaniem się na argument, że odstąpienie strony przeciwnej było nieskuteczne – np. bezpodstawne lub w inny sposób wadliwe.

Firmy się przed tym zabezpieczają?

W zasadzie nie ma skutecznej metody zabezpieczenia się przed odstąpieniem jako takim. Standardem obecnie spotykanych umów na rynku budowlanym jest zawarcie w ich treści uprawnienia do odstąpienia na określonych podstawach, najczęściej różnych, ze względu na różny charakter zobowiązań każdej ze stron. Ale nawet gdyby w treści umowy nie było to przewidziane, to strona będzie mogła np. po wcześniejszym wezwaniu z zagrożeniem odstąpienia i oczywiście po spełnieniu odpowiednich przesłanek oraz wymogów odstąpić od umowy na podstawie przepisów kodeksu cywilnego.

To jedyna opcja?

W zasadzie tak. Zagrożenie odstąpieniem jest często wzmacniane, jeśli można tak powiedzieć, karami umownymi. Strony często w umowach przewidują je za odstąpienie od umowy. Natomiast trudno pojmować to jako narzędzie zabezpieczające przed odstąpieniem. Kara umowna w takim przypadku pełni rolę przede wszystkim kompensującą. Strona, która od umowy odstępuje, liczyła na konkretne zyski z wykonania umowy – odstępując od niej, zostaje tych korzyści pozbawiona, a nieraz dodatkowo ponosi jeszcze dodatkowe koszty związane z wcześniejszym zakończeniem umowy. Ustalona w umowie kara umowna stanowi surogat odszkodowania za te straty.

Taka kara to wystarczający straszak?

W praktyce nie. Odstąpienia w branży budowlanej są tak częste, bo znakomita część sporów budowlanych zawiera w sobie element rozstrzygania o odstąpieniu. Podejście sądów do odstąpienia jest w moim przekonaniu neutralne. Ponieważ skuteczne odstąpienie od umowy ma dla roszczeń stron zasadnicze znaczenie, sądy wiedzą, że muszą starannie ustalić okoliczności faktyczne powoływane jako podstawa odstąpienia. Jeśli jest ona stosunkowo prosta, np. brak zapłaty, to ustalenie okoliczności faktycznych nie powinno nastręczać trudności. Więcej trudności sprawia sądom ocena bardziej skomplikowanych stanów faktycznych, w których występują np. kwestie techniczne, inżynierskie.

Co to oznacza w praktyce?

Tam konieczne są opinie biegłych. Opinie biegłych z kolei to sam w sobie bardzo trudny temat. Biegli często nie są w stanie uzyskać w sądzie sensownego, rynkowego wynagrodzenia za swoją pracę (na szczęście w tym zakresie pomocna może się okazać reforma kodeksu postępowania cywilnego, która w tym miesiącu weszła w życie), w związku z czym kompetentni biegli nieraz unikają opinii dla sądów. Z kolei sądy często opierają się na opiniach biegłych – niezależnie od ich jakości – bezkrytycznie, co także nie jest wskazane. Dobrze, kiedy sąd faktycznie dogłębnie analizuje opinie biegłych i z otwartą głową wysłuchuje zastrzeżeń stron do tych opinii.

Sprawą kar umownych zajmował się niedawno Sąd Najwyższy. Czy może ona wpłynąć na branżę budowlaną?

Bez wątpienia uchwała Sądu Najwyższego z 20 listopada 2019 r. będzie miała przełożenie na całą branżę. W uchwale siedmiu sędziów SN stwierdził bowiem, że nie jest dopuszczalne zastrzeżenie kary umownej na wypadek odstąpienia od umowy z powodu niewykonania zobowiązania o charakterze pieniężnym (III CZP 3/19). Tym sposobem SN, jak się wydaje, uniemożliwił dochodzenie kary umownej wykonawcom odstępującym od umowy z powołaniem się na okoliczność, że druga strona nie płaci ich wynagrodzenia.

To zmiana orzecznictwa?

Zmiana polega na tym, że dotychczas w orzecznictwie SN istniały w tym zakresie rozbieżności – zresztą dyskusja ta toczyła się też w doktrynie. Sąd rozstrzygał o dopuszczalności tego rodzaju kar choćby w wyrokach z 13 czerwca 2008 r. (I CSK 13/08) oraz 21 maja 2014 r. (III CSK 529/13). I w moim przekonaniu były to rozstrzygnięcia prawidłowe. Wskazywano w nich, że kara umowna może być surogatem odszkodowania także szkody, której obowiązek naprawienia wynika z art. 494 k.c., a więc szkody do naprawienia po odstąpieniu od umowy.

A co uznało siedmiu sędziów?

W uchwale poszerzony skład przychylił się do poglądów, zgodnie z którymi ocena skuteczności zastrzeżenia kary umownej na wypadek odstąpienia od umowy nie może być oderwana od tego, na czym polegało niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy (tak np. wyrok z 7 lutego 2007 r., sygn. akt III CSK 288/06). W wypadku przyjęcia takiego rozumowania, jeżeli uchybienie polegało na naruszeniu obowiązku świadczenia pieniężnego, przeszkodę dla uwzględnienia powództwa o zapłatę takiej kary umownej stanowi art. 483 k.c. zakazujący zastrzegania kary umownej za niespełnienie świadczenia pieniężnego.

Dlaczego to tak ważne dla branży?

Uchwała jest istotna, bo brak zapłaty jest stosunkowo częstą podstawą odstąpienia od umowy powoływaną przez wykonawców. Nie ma więc specjalnych wątpliwości, że uchwała uderza przede wszystkim w nich. Dlaczego dokładnie SN tak rozstrzygnął, dowiemy się z pisemnego uzasadnienia, na które przyjdzie nam poczekać. Być może SN pozostawi w nim jakąś furtkę dla wykonawców i wyjaśni, w jaki sposób mogliby oni skutecznie zabezpieczyć swoje prawa do odszkodowania przy odstąpieniu od umowy na podstawie braku zapłaty.

Jan Kieszczyński, adwokat, counsel w zespole Sporów Sądowych i Arbitrażowych kancelarii NGL Legal. Specjalizuje się m.in. w rozwiązywaniu skomplikowanych spraw sądowych i arbitrażowych. Ma szczególne doświadczenie w doradztwie dla branży nieruchomości, budownictwa i finansowej, zarówno dla klientów międzynarodowych jak i polskich.

Czy odstąpienie od umowy to duży problem dla branży budowlanej?

Na pewno znaczący. Trudności przeżywane przez branżę budowlaną w ostatnim czasie oznaczają problemy z budżetowaniem i realizacją wielu inwestycji. Scenariusze od strony biznesowej są rozmaite: czasem wykonawcy opuszczają place budowy, czasem znacząco zmniejszają ilość osób na danym kontrakcie, czasem z kolei inwestorzy czy generalni wykonawcy przeżywają trudności z regulowaniem należności pieniężnych z takich umów. Od strony prawnej często przekłada się to na odstąpienie od umowy. Nierzadkie jest przy tym występowanie swoistego „wyścigu do odstąpienia", tj. złożenie oświadczenia o odstąpieniu przez jedną ze stron, po którym następuje złożenie oświadczeń o odstąpieniu przez drugą. Oczywiście z powołaniem się na argument, że odstąpienie strony przeciwnej było nieskuteczne – np. bezpodstawne lub w inny sposób wadliwe.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu