Posesja w Tarnowskich Górach w woj. śląskim, na której doszło do nielegalnego wycięcia drzew i krzewów, należała do Jana i Jadwigi L. (dane zmienione). Jak ustalono, sprawcą wycinki był Jan L., a zawiadomiła o niej prokuraturę jego żona Jadwiga.
Jan L. przekonywał, że wyciął drzewa za zgodą i wiedzą żony. To ona miała zgłosić prowadzone prace w ogrodzie i uzyskać stosowne zgody, ale to zaniedbała.
Karę wymierzono jednak tylko Janowi L. Burmistrz Tarnowskich Gór umorzył jako bezprzedmiotowe postępowanie w sprawie nałożenia jej na Jadwigę L., współwłaścicielkę nieruchomości. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Katowicach, w którym Jan L. zakwestionował tę decyzję, podzieliło stanowisko burmistrza. W ocenie SKO z faktu, że Jadwiga L. jest współwłaścicielką nieruchomości, nie wynika, że ponosi współodpowiedzialność za bezprawną likwidację drzew.
Jan L. poskarżył się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Jego zdaniem żona miała pełną świadomość, że on wycina drzewa na terenie należącej do nich posesji – dowodził w skardze. Kara za usunięcie drzew bez zezwolenia powinna więc być nałożona nie tylko na tego, kto je faktycznie usunął, ale również na współwłaścicielkę nieruchomości. Już sam fakt, że nie wystarała się o zezwolenie, powinien uzasadniać jej odpowiedzialność.
Jadwiga L. zaprotestowała. Podczas rozprawy sądowej oświadczyła, że nie wiedziała o wycince ani nie wyrażała na nią zgody. Kiedy tylko dowiedziała się o tym fakcie, niezwłocznie zawiadomiła prokuraturę. W trakcie postępowania karnego ponad wszelką wątpliwość ustalono, że sprawcą wycinki był Jan L.