W przyszłym roku Unia Europejska powinna narzucić największym aglomeracjom budowę infrastruktury do ładowania elektrycznych ciężarówek. Dzięki temu dałoby się ograniczyć emisję CO2 pochodzącą z transportu drogowego nawet o jedną piątą – wynika z analiz brukselskiej organizacji Transport & Environment. Inwestycja miałaby kosztować 28 mld euro.
40 tys. ładowarek
W raporcie, do którego dotarła „Rzeczpospolita", przedstawiono analizę dróg najczęściej używanych do transportowania towarów oraz wyznaczono 173 miejsca na terenie krajów członkowskich, gdzie powinny znaleźć się stacje ładowania. W Polsce to Gdańsk, Katowice, Kraków, Łódź, Poznań, Szczecin, Wrocław i Warszawa, a także mniejsze miasta na terenie Śląska: Rybnik, Sosnowiec, Tychy i Bytom.
– Przed tymi miastami stoi ogromne wyzwanie, bo do planów elektryfikacji transportu publicznego i rozwijania sieci ładowarek dla samochodów osobowych powinny jak najszybciej dodać także infrastrukturę do ładowania pojazdów ciężkich – mówi Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego.
Według T&E nowelizacja dyrektywy w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych (AFID), zaplanowana na I kw. 2021 r., powinna skoncentrować się na elektryczności. Dyrektywa powinna zostać przekształcona w rozporządzenie w sprawie infrastruktury zeroemisyjnej, skupiające się na energii elektrycznej i zielonym wodorze. Miałoby określić cele dla upowszechnienia infrastruktury ładowania ze szczególnym uwzględnieniem węzłów miejskich.