Chodzi o wypowiedź Andrzeja Dudy podczas kampanii przed II turą wyborów prezydenckich.
Przebywając wówczas w Bolesławcu Duda komentował okładkę dziennika "Fakt", piszącego o ułaskawieniu przez prezydenta mężczyzny skazanego za pedofilię.
- Czy właściciel gazety "Fakt" chce wpłynąć na wybory w Polsce? Niemcy chcą wybierać Polsce prezydenta? To jest podłość i ja się na to nie zgadzam - mówił Andrzej Duda.
Dodał także, że niedawno Philipp Fritz, korespondent "Die Welt" w Polsce, napisał w komentarzu, że wybór Trzaskowskiego mógłby wpłynąć na odprężenie w stosunkach polsko-niemieckich, w których kwestia reparacji powoduje napięcie.
- Korespondent warszawski, pan Fritz, donosi, że pan Trzaskowski byłby lepszym prezydentem, ponieważ jest przeciwny temu, że Polska brałaby reparacje wojenne od Niemców. Dzisiaj mamy kolejną odsłonę niemieckiego ataku w tych wyborach - skomentował opinię Fritza Duda w Bolesławcu.
Po tej wypowiedzi Andrzeja Dudy Fritz otrzymał wiele gróźb, a telewizja publiczna w jednym z materiałów także posłużyła się jego nazwiskiem.
Kilkudziesięciu zagranicznych korespondentów i wydawców zaprotestowało w liście przeciwko atakom na korespondenta, wyrażając przy tym "głębokie rozczarowanie".
"Niezłomnie wierzymy w wolność mediów i w otwarty dialog jako podstawę publicznego dyskursu. Wskazanie na pana Fritza przez prezydenta Andrzeja Dudę przed telewizyjnymi kamerami podczas kampanii prezydenckiej jest równoznaczne z bezpośrednim atakiem na te wartości" - cytuje Onet fragment oświadczenia, które jest wyrazem solidarności dziennikarzy z niemieckim kolegą.