Google żąda od pracowników, by byli dla siebie milsi

Osoby niestosujące się do nowych zasad muszą liczyć się z tym, że mogą stracić pracę. Sensowna zmiana czy ograniczanie swobody?

Aktualizacja: 28.06.2018 16:24 Publikacja: 28.06.2018 16:14

Google żąda od pracowników, by byli dla siebie milsi

Foto: Flickr

Przez wiele lat Google zachęcało swoich pracowników do swobodnej wymiany poglądów na swoich wewnętrznych platformach dyskusyjnych. Jednak w ostatnim czasie firma musiała się zmierzyć z niekoniecznie przyjemnymi konsekwencjami swobodnej dyskusji pomiędzy jej pracownikami – skandalami związanymi z tym, jak pracownicy traktują siebie nawzajem. Sądząc po ujawnionych przypadkach na wewnętrznych forach Google stało się dokładnie to samo, co dzieje się na wszystkich forach, które dopuszczają bardzo swobodną wymianę myśli – do dużego znaczenia doszły tzw. hejt oraz personalne, pozbawione merytorycznego znaczenia, ataki.

Czytaj także: Pracownice oskarżają Google

W środę Google potwierdziło na Twitterze, w odpowiedzi na artykuł The Wall Street Journal, że wdrożyło nowe zasady dyskusji w intranecie. Kładzie w nich duży nacisk na to, by pracownicy szanowali siebie nawzajem. Oraz wprost zapowiada się, że nie będą tolerowane ataki personalne czy trolling.

 

Firma zwraca też uwagę, że zachowania niezgodne z „naszymi Wartościami" (czyli wartościami uważanymi przez Google za dobre) prowadzą do spadku produktywności. Innymi słowy mówiąc – agresja w dyskusji przyczynia się do gorszych wyników pracowników a przez to firmy.

Generalnie, nowe wewnętrzne zasady Google wydają się być zgodne ze zdrowym rozsądkiem. W dyskusji, szczególnie nad pomysłami o tym, jak usprawnić pracę czy produkty, nikt nie chce spotykać się z argumentami odnoszącymi się do prowadzenia się rodziców czy też własnego pożycia albo też spotykać się z sugestią, że skoro jest takiej, a nie innej płci, to na pewno się na tym nie zna. Firma zachęcała jednak pracowników również do dyskusji światopoglądowych, które teraz jednak w pewien sposób chce ograniczyć. Zmiana, choć może wydawać się niektórym wydawać kontrowersyjna, ma jednak sens – każdy rozsądny człowiek woli pracować w przyjaznym, a nie we wrogim środowisku.

Pracownicy, którzy nie dostosują się do nowych reguł, muszą liczyć się z konsekwencjami. Osobom, które będą notorycznie łamać zasady grożą – nagany, degradacja w hierarchii służbowej, a nawet zwolnienie z pracy. Procesy sądowe z tym związane będą zapewne interesujące – już teraz zwolniony niedawno inżynier Tim Chevalier powiązał swoje zwolnienie z pracy z faktem, że umieszczał w sieci wewnętrznej i na Google+ komentarze o „liberalnym charakterze".

Faktem jest, że już w 2013 roku niektórzy byli pracownicy firmy skarżyli się, że poważnym minusem pracy w koncernie bywa fakt, że pracuje się z ludźmi „niedojrzałymi, którzy nie dorośli do szanowania innych".

Przez wiele lat Google zachęcało swoich pracowników do swobodnej wymiany poglądów na swoich wewnętrznych platformach dyskusyjnych. Jednak w ostatnim czasie firma musiała się zmierzyć z niekoniecznie przyjemnymi konsekwencjami swobodnej dyskusji pomiędzy jej pracownikami – skandalami związanymi z tym, jak pracownicy traktują siebie nawzajem. Sądząc po ujawnionych przypadkach na wewnętrznych forach Google stało się dokładnie to samo, co dzieje się na wszystkich forach, które dopuszczają bardzo swobodną wymianę myśli – do dużego znaczenia doszły tzw. hejt oraz personalne, pozbawione merytorycznego znaczenia, ataki.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Media
Koniec ekspansji platform streamingowych? Netflix ukryje dane