O tym, że budżet Telewizji Polskiej znalazł się w zapaści, wiadomo było już od dawna. W poniedziałek prezes Jacek Kurski oficjalnie potwierdził te doniesienia, określając kondycję finansową spółki mianem „budżetu śmierci” i poinformował o konieczności zredukowania wydatków na misję o 30 proc. oraz odejścia od wielu planowanych inwestycji.

Tuż po przemówieniu prezesa TVP podczas konferencji prasowej podsumowującej rok jego urzędowania, w niektórych mediach pojawiły się oskarżenia o to, że pomimo tak poważnych kłopotów finansowych spółki, roczne premie przysługujące kierownictwu są najwyższe od lat, a pensja Jacka Kurskiego ma jeszcze wzrosnąć. Do tego „Gazeta Wyborcza” informowała o tym, że dyrektor Joanna Klimek, do listopada ubiegłego roku szefowa biura koordynacji programowej TVP i obecnie narzeczona Kurskiego, otrzymała w ubiegłym roku aż 50 tys. zł premii.

Jeszcze w poniedziałek Telewizja Polska opublikowała oświadczenie, w którym zaprzeczyła informacjom rozpowszechnianym przez takie media, jak „Gazeta Wyborcza”, „naTemat.pl” i „Newsweek”. Spółka zaznaczyła, że zapaść finansowa, w jakiej się teraz znalazła, jest bezpośrednim następstwem zaniedbań poprzednich zarządów, z Juliuszem Braunem i Januszem Daszczyńskim na czele. Oskarżyła również byłych kierowników o ukrywanie faktycznego stanu finansów telewizji i zawyżanie budżetu nawet o 188 mln zł. Jednocześnie, firma oświadczyła, że wynagrodzenie i premie pracowników najwyższych szczebli są niższe niż za czasów poprzedniego zarządu. Pensja prezesa Kurskiego ma pozostać bez zmian, a jak przekonuje spółka, „żadna z przyznanych w 2016 r. premii nie opiewała na 50 000 zł, najwyższa przyznana nagroda wyniosła 35 tys. zł i nie dotyczyła dyr. (Joanny) Klimek”.

We wtorek Jacek Kurski oświadczył na Twitterze, że zamierza pozwać „Gazetę Wyborczą” i serwis „naTemat.pl” za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o nim i jego narzeczonej.