Ale jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Operacja Matterhorn, jak została nazwana akcja repatriacyjna turystów, którzy wykupili wycieczki w brytyjskim biurze, potrwa przynajmniej jeszcze kilka tygodni, bo na rynku nie ma wystarczającej liczby samolotów. Będzie kosztowała rząd w Londynie 600 mln funtów.
Czytaj także: Luka po Thomasie Cooku zmieni rynek turystyczny na lata
Byle tylko wrócić do domu
Turyści czekają na lotniskach, a samolotów nie ma, bo od wtorku 24 września wszystkie rejsy Thomasa Cooka zostały odwołane. Teraz brytyjskie media informują krok po kroku, co trzeba zrobić, aby odzyskać pieniądze od upadłego giganta, który zbankrutował po 178-letniej działalności. A klienci biura chcą tylko jednego – gotowi są przerwać wakacje, byle tylko wrócić do domu.
A w różnych zakątkach świata, od Azji po obie Ameryki, przebywa jeszcze ok. 600 tysięcy klientów Thomasa Cooka i należącego do niego biura podróży niemieckiego Neckermanna. Wśród nich są Polacy. Nie mają oni problemu, jeśli kupili wakacje w polskim biurze Neckermanna, bo od poniedziałku, czyli w dzień po upadku biura matki, touroperator natychmiast wyjaśniał wszystkie nieprawidłowości. Ale jeśli ktoś uznał, że lepiej zrobi, kupując hotel w Niemczech i doleci tam Ryanairem na własną rękę, to już jest kłopot.
Czytaj także: Po upadku konkurencji Ryanair i easyJet podwyższają ceny