Zmiany w branży nieuniknione

Upadek drugiego co do wielkości europejskiego touroperatora na całe lata zmieni rynek turystyczny. Tylko Turcy liczą się z tym, że w przyszłym roku przyjedzie tam przynajmniej o 600–700 tys. turystów mniej.

Publikacja: 24.09.2019 21:00

Zmiany w branży nieuniknione

Foto: AFP

Luka po Thomasie Cooku nie jest możliwa do wypełnienia. Upadłe brytyjskie biuro sprzedało na 2019 rok 20 mln wycieczek. Rozpoczęło – także poprzez swoje niemieckie biuro Neckermann Reisen – również w Polsce przedsprzedaż wycieczek na 2020 rok w formule first minute. – Nie są to duże kwoty, zaliczki wynoszą po kilkaset złotych, ale dzwonią do nas klienci zaniepokojeni, czy te pieniądze nie przepadną. Na razie uspokajamy ich, że raczej nie – dowiedziała się „Rzeczpospolita" u jednego z agentów sprzedaży Neckermanna.

Na razie jednak nie ma żadnych sygnałów, aby to biuro miało kłopoty. Podobnie jest z węgierskim biurem Neckermanna, nie ma tam żadnych kłopotów w powrotach turystów. Biuro Neckermanna w krajach nordyckich – Ving zawiesiło działalność na poniedziałek, 23 października, ale już we wtorek funkcjonowało normalnie. Ving ma teraz za zadanie ściągnąć do Norwegii i Szwecji 35 tys. turystów. Podobna sytuacja jest w fińskim Vingu.

Bezpieczeństwo rynku turystycznego

Jedno jest oczywiste: upadek Thomasa Cooka zmieni całkowicie rynek. Turyści, kupując wycieczki i urlopy, będą bardziej przyglądali się kondycji finansowej touroperatora. Zapewne jako pierwszy zostanie dokładnie prześwietlony niemiecki TUI, który w zeszłym roku miał 27 mln klientów, ale wcześniej zdecydował się na przebudowę biznesu, cięcie kosztów, stąd solidne zyski. Mimo tego, w środku wakacji TUI poinformował o tym, że tegoroczne zyski nie będą zgodne z oczekiwaniami. Ale chodziło o zysk, a nie o wielomilionowe straty kolejny rok z rzędu, jak to było w przypadku Thomasa Cooka. Z kolei zyskają biura polskie, takie jak Itaka i Rainbow, bo ich finanse prześwietlane są nieustannie. Polskim turystom, kupującym pakiety wakacyjne w biurach podróży, pewności dodaje fakt, że w przypadku jakichkolwiek kłopotów istnieje Turystyczny Fundusz Gwarancyjny, który już kilkakrotnie sprawdził się w krytycznych sytuacjach.

Efekt drugi to wyższe ceny, bo po zniknięciu Thomasa Cooka zmniejszy się również konkurencja na rynku. Niekoniecznie będzie to dotyczyło Polski, bo Thomas Cook był na naszym rynku nieobecny, a rola Neckermanna systematycznie spadała.

Efekt trzeci to korzyści dla firm ubezpieczeniowych. Nie ma wprawdzie w umowach zapisu odszkodowania w przypadku bankructwa touroperatora, ale są inne, które po jednym telefonie do wystawcy polisy pozwolą spokojnie zdecydować, co powinniśmy zrobić w takiej sytuacji. Ubezpieczenie obowiązkowe, które kupujemy razem z wycieczką, nie wystarczy w takiej sytuacji. I jeśli można dorzucić kilkadziesiąt złotych więcej, żeby zapewnić sobie względny spokój, to z pewnością warto.

Mniej klientów w kurortach

Upadek Thomasa Cooka to również zapowiedź kłopotów w kurortach turystycznych. Thomas Cook miał w nich 190 hoteli, najwięcej w Turcji i Grecji. Tureckie Ministerstwo Turystyki już zapowiedziało wsparcie dla lokalnych firm związanych z biznesem turystycznym. Niektóre regiony tego kraju były wręcz uzależnione od turystów Thomasa Cooka. Tak jest w przypadku Dalaman i okolic miasta Mugli, i Fethiye. Osman Ayik, prezes tureckiej organizacji Turystycznej TUROFED, ma teraz nadzieję, że skoro klientom Thomasa Cooka spodobało się w tym kraju, to może przylecą z innym biurem. Turystyka jest głównym źródłem przychodów dewizowych. W 2018 roku sięgnęły one 29,5 mld dolarów. W tym roku mogą być mniejsze, bo według informacji TUROFED Thomas Cook jest winien małym hotelom i pensjonatom po 100–200 tys. funtów. Dla tych firm Ministerstwo Turystyki już szykuje pomoc finansową.

Luka po Thomasie Cooku nie jest możliwa do wypełnienia. Upadłe brytyjskie biuro sprzedało na 2019 rok 20 mln wycieczek. Rozpoczęło – także poprzez swoje niemieckie biuro Neckermann Reisen – również w Polsce przedsprzedaż wycieczek na 2020 rok w formule first minute. – Nie są to duże kwoty, zaliczki wynoszą po kilkaset złotych, ale dzwonią do nas klienci zaniepokojeni, czy te pieniądze nie przepadną. Na razie uspokajamy ich, że raczej nie – dowiedziała się „Rzeczpospolita" u jednego z agentów sprzedaży Neckermanna.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Magdalena Jaworska-Maćkowiak, prezes PAŻP: Gotowi na lata, a nie tylko na lato
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej