Etihad pracuje nad zmianą strategii po unieruchomieniu światowego transportu lotniczego przez pandemię, bo odrodzenie rynku potrwa kilka lat — uważają szefowie. Linia może wycofać wcześniej z eksploatacji 10 superjumbo i nigdy nie wznowić korzystania z nich. Odebrała pierwszy taki samolot w 2014 r., najnowszy w 2017, ale nie jest jedyną, która nie chce korzystać z tych 4-silnikowych gigantów. Ostatnio ogłosiła to Air France, Etihad rozmawia z Airbusem o zmniejszeniu ich dostaw, decyzja o losie dwóch ostatnich maszyn zapadnie wkrótce.

Przewoźnik zastanawia się też, czy w ogóle używać największych A350-1000. W ubiegłym roku anulował zamówienie na 42 sztuk, ograniczył się do 20 sztuk, opóźnił wprowadzenie do eksploatacji pięć tych maszyn. Obecnie nie ma ich we flocie w jego portalu, są tylko A320 i A380 oraz B787 i B777 — pisze Reuter.

W sierpniu 2019 linia zatrudniała 20 530 ludzi, od tamtej pory zwolniła kilkaset, teraz dojdzie 1200, ale to jeszcze nie koniec redukcji — zastrzegła.