Poluzowania zasad wysyłania pasażerów na kwarantannę pozwala na większe wypełnienie samolotów, a europejscy przewoźnicy nigdy jeszcze nie byli tak elastyczni w aktywności marketingowej i operacyjnej. W tej chwili podaż miejsc w Europie wynosi trzy czwarte oferty z lata 2019, podczas gdy w kwietniu była to jedynie jedna trzecia. Te wyniki byłyby znacznie lepsze, gdyby sytuacja w Wielkiej Brytanii była tak dobra, jak na kontynencie.

Ryanair już zapowiada, że w trzecim kwartale wypracuje zysk, a na zimę-wiosnę otworzy 250 nowych połączeń, żeby stymulować popyt na podróże. Wizz Air już w sierpniu miał ofertę porównywalną z tym samym miesiącem w 2019, co jest już ewenementem na skalę światową. Lufthansa swoje prognozy opiera na założeniu, że Amerykanie jednak otworzą swój rynek jeszcze tego lata (czyli do końca września), a Air France KLM operuje na 70 proc. siatki z 2019 i w miesiącach lipiec-wrzesień wyjdzie ze strat.

Mało jednak jest prawdopodobne, żeby obecna hossa na rynku przetrwała do miesięcy zimowych. Wszyscy obawiają się czwartej fali pandemii, a zwłaszcza wyjątkowo zaraźliwej mutacji Delta. Ta mutacja szczególnie teraz doskwiera Amerykanom, którzy przez wiele miesięcy byli wiodącym regionem w ożywieniu lotnictwa cywilnego. Przewoźnicy z USA skarżą się teraz na spadek rezerwacji i zagrożenie stratami w III kwartale. Przy tym o kłopotach mówią już nie tylko linie tradycyjne, takie jak United, czy American Airlines, ale i niskokosztowe jak Southwest czy Frontier.

Podobna jest sytuacja w Chinach, które należały do wiodących regionów w odbudowie ruchu. Chińscy przewoźnicy oferują teraz znacznie mniej lotów niż pół roku temu i to pomimo że od kilku dni nie zanotowano w tym kraju ani jednego przypadku zachorowania na COVID-19. Zamknięte pozostają lotniska w Pekinie, Naningu i Yangzhou. W bardzo ograniczonym stopniu funkcjonuje lotnisko w Hongkongu, bo chociażby Singapur otwierając się na Niemcy znacznie zmniejszył liczbę rejsów do Hongkongu.

Znów zamyka się Australia i nowa Zelandia. — Jest ogromne zagrożenie, że Delta spowoduje regres w odbudowie rynku . Wszystko teraz odbywa się na zasadzie „start/stop” — przyznaje John Grant z firmy analitycznej OAG.