Jednocześnie linia poinformowała o nowej polityce obowiązującej pasażerów. Będą musieli oni zakrywać usta i nos konkretnym typem maski.
Kłopoty ze slotami
Działki czasowe (sloty) na najbardziej zatłoczonych lotniskach, takich jak londyńskie Heathrow czy Frankfurt, stanowią cenne aktywa przewoźników i kosztują miliony dolarów/euro. Tyle że jeśli się z nich nie korzysta, linia je traci. Zazwyczaj, w czasach lotniczego boomu poziom wykorzystania musiał sięgać 80 proc., a niejednokrotnie zwłaszcza w „dołku” popytowym, linie wykonywały rejsy bez pasażerów, aby tylko nie stracić swoich slotów. Te zasady straciły sens podczas pandemii, kiedy przez długie tygodnie loty pasażerskie, poza rejsami repatriacyjnymi, zostały administracyjnie uziemione. Nie było w tym winy przewoźników. Potem same linie rezygnowały z wykonywania połączeń, bo nie były w stanie zapełnić samolotów, tak by loty się opłacały. Ale z drugiej strony nie chciały również tracić slotów. Wtedy w Europie wkroczyła Komisja Europejska i lotniska (które także funkcjonują na stratach) przestały rygorystycznie przestrzegać zasad wykorzystania działek czasowych.
Teraz Carsten Spohr tak tłumaczy swoją logikę: — Każda linia lotnicza, która operuje z centrów przesiadkowych zrobi wszystko, co tylko jest możliwe, aby zachować swoje sloty. Jeśli więc mamy latać na pusto, to wolę sprzedać bilety po 9 euro i utrzymać nasze połączenia w systemie. Oddanie najważniejszych działek czasowych w najważniejszych punktach przesiadkowych byłoby z wielką szkodą dla naszych pracowników, ale także dla Air France, British Airways czy KLM — mówi prezes Lufthansy.
Dlaczego więc taka polityka Lufthansy spotyka się teraz z krytyką rynku? Ano dlatego, że jeszcze w lipcu ubiegłego roku to właśnie Carsten Spohr rozgrzał dyskusję atakując rejsy Ryanaira, na które Irlandczycy sprzedawali bilety po promocyjnych cenach 9,99 euro. Spohr grzmiał wtedy, że jest to nieodpowiedzialne, nieuczciwe, nie mówiąc już o stratach dla środowiska. I że taka polityka zniszczy reputację transportu lotniczego.
Wszystko więc wskazuje na to, że prezes Lufthansy i tym razem chce wywołać na rynku dyskusję, która spowoduje przywrócenie zasad ze szczytu pandemii COVID-19. — Bo z jednej strony Komisja Europejska wymaga od nas, żebyśmy obniżyli poziom emisji CO2. A z drugiej strony jeśli rzeczywiście będą nas zmuszać do latania na pusto, byłoby to szaleństwem. Sądzę, że opinia publiczna zareaguje bardzo szybko. Dlatego właśnie sądzę, że tak czy inaczej rygorystyczne zasady wykorzystania slotów zostaną złagodzone – tłumaczył Carsten Spohr.