Małachowski przegrał ze stresem

Piotr Małachowski nie obroni tytułu mistrza Europy. Trzy rzuty – trzy spalone i dwukrotny srebrny medalista olimpijski nie awansował do finału.

Aktualizacja: 07.08.2018 20:04 Publikacja: 07.08.2018 18:50

Piotr Małachowski po kwalifikacjach nie owijał w bawełnę, mówił: jestem rozczarowany, jestem zły i j

Piotr Małachowski po kwalifikacjach nie owijał w bawełnę, mówił: jestem rozczarowany, jestem zły i jest mi przykro.

Foto: PAP/ Adam Warżawa

Upał wzrósł, napięcie w polskiej ekipie także. Poranne wtorkowe kwalifikacje dyskoboli zakończyły się spektakularną klapą Piotra Małachowskiego, dwukrotnego mistrza Starego Kontynentu – z Barcelony (2010) i Amsterdamu (2016) – a także potrójnego medalisty mistrzostw świata i podwójnego wicemistrza igrzysk.

Klnący Majewski

Opis startu kwalifikacyjnego Małachowskiego z musu jest krótki: trzy rzuty, trzy spalone – pierwszy i ostatni celowo, bo dysk nie zbliżył się do żółtej linii awansu, środkowy w siatkę. Wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Tomasz Majewski, prywatnie przyjaciel miotacza, dostał się na stadionowe telebimy w chwili, gdy siedząc blisko rzutni, mełł w ustach cichy komentarz do końcowej próby.

Może wiedział, że więcej się nie dało, że 12. wynik w Europie przed mistrzostwami to nie była kwestia przypadku lub pecha, tylko dojrzałego wieku, steranego organizmu (urazy z wiosny zabrały Małachowskiemu dwa miesiące solidnych przygotowań), braku setek rzutów i treningu dynamiki.

Tłumaczenie 35-letniego kapitana reprezentacji Polski (tę funkcję dostał niemal przez aklamację zaraz po przybyciu do Berlina) zawierało elementy wyjaśniające, ale – to może jest dobra wiadomość – dyskobol z Żuromina koncentrował się także na przyszłości.

– Jestem rozczarowany, jestem zły i jest mi przykro. Dwa próbne rzuty były dobre, po jednym dysk poleciał 65 m. Pomyślałem: „Jakie to proste!". Rzucało mi się lekko, ale niestety, były to tylko próby. Głowa nie wytrzymała, wygrał stres. Nie czułem dysku, przegrałem. Drugi raz w karierze zakończyłem ważny start na zero (pierwszy był podczas mityngu Diamentowej Ligi w Oslo w 2013 roku – przyp. k.r.). Byłem przygotowany na fajny wynik, forma jest i, mam nadzieję, jeszcze ją pokażę, bo do końca sezonu zostało jeszcze kilka startów – mówił polski dyskobol.

Środowy konkurs będzie oglądać z trybun. – Trudno mi będzie, ale popatrzę. Taki jest sport, czasem brutalny. Może ta przegrana spowoduje, że będę miał większą wolę walki, może pojawi się jeszcze większa chęć wygranych? – pytał retorycznie.

Kiedy ta chęć ma się pojawić? W zasadzie przed Piotrem Małachowskim są jeszcze tylko dwie ważne imprezy: mistrzostwa świata za rok w stolicy Kataru oraz za dwa lata igrzyska olimpijskie w Tokio. Dyskobol nie wystartuje w 2020 roku w mistrzostwach Europy w Paryżu – to już postanowione, ten etap został zakończony we wtorkowy ranek 7 sierpnia w Berlinie.

Kwalifikacje dyskoboli przyniosły więcej niespodzianek – odpadli także pozostali medaliści igrzysk w Rio de Janeiro: Niemcy Christoph Harting (złoto) i Daniel Jasinski (brąz). Odpadł też drugi z Polaków Robert Urbanek, który wyjaśniał, że wiosną szalał podczas treningów jak nigdy, więc mógł przesadzić, bo młodzieńcem już nie jest.

Granicą pewnego awansu było 64 m, przekroczyło ją pięciu miotaczy, 12. wynik to 62,19. Urbanek posłał dysk na odległość 62,00 m. Liderem nieoficjalnych notowań po kwalifikacjach został młody Szwed Daniel Stahl, rocznik 1992. Machnął 67,07 m w pierwszej próbie. Za nim był jeszcze młodszy kolega Simon Pettersson (64,82) – Szwedzi dochowali się mniej więcej takiej zdolnej pary, jaką mieli przez lata Polacy. Litewski mistrz świata z Londynu Andrius Gudžius był czwarty.

Nie należy jednak sądzić, że nowe pokolenie bije stare już zawsze i wszędzie. W finale jest niezniszczalny Gerd Kanter (39 lat), który bywał mistrzem olimpijskim i mistrzem świata ponad dekadę temu i medali z wielkich imprez ma sporą skrzynkę – tylko mistrzem Europy nigdy nie został.

Awansował z rezultatem 63,29 m Robert Harting – dla niemieckiego rzutu dyskiem postać ikoniczna, nie tylko z powodu zwycięstwa olimpijskiego i trzech tytułów mistrza świata (dwa zabrał Małachowskiemu).

Starszy z braci Hartingów po raz pierwszy zdobył serca rodaków, gdy wygrywał w Berlinie dziewięć lat temu. Wtedy rozdarł koszulkę w znanym geście triumfu (co uczyniło sukces jeszcze bardziej medialnym), potem zaś okazało się, że Niemcy ogromnie lubią takich wyrazistych, może niekiedy chropawych, ale mających w gruncie rzeczy bogatą duszę – sportowców-artystów.

To przedostatni start Roberta Hartinga. Ostatni, pożegnalny, będzie 2 września w tym samym miejscu, podczas mityngu ISTAF. Nadwerężone przez lata wysiłków kolano, od dawna traktowane skalpelem na przemian z kortyzonem, więcej nie wytrzyma.

Kaczor Robert radzi

Przy okazji – na kolumnach Stadionu Olimpijskiego w Berlinie możemy zobaczyć wielką postać niemieckiego dyskobola, twórczo zmienionego w postać z komiksu o Myszce Miki. Wydawnictwo „Mickey Mouse Magazine" (wersja niemiecka) uznało, że tak też można oddać honor wielkim sportowcom i przy okazji się promować.

W numerze specjalnym z 27 lipca dostaliśmy zatem 33-letniego berlińczyka w postaci można rzec „skaczorowanej", to znaczy na twarzy dyskobola obok brody pojawił się spory, charakterystyczny dziób Kaczora Donalda, ale reszta jest muskularna jak zawsze i raczej rozpoznawalna. Komiksowy Kaczor Robert radzi klasycznym bohaterom komiksu, jak ćwiczyć do startu w dziesięcioboju – gdyby ktoś pytał o zawiłości fabuły.

Na papier tego komiksu specjalnego oraz na wielkie banery zdobiące Stadion Olimpijski dostały się też inne ważne postaci lekkiej atletyki z dorysowanymi dziobami: szwedzka wieloboistka Carolina Klüft, norweska płotkarka, wicemistrzyni na 400 m ppł. z Rio Sara Slott Petersen oraz jej rodak Karsten Warholm – niespodziewany mistrz świata z Londynu na 400 m ppł., który był też wieloboistą.

Co wyjdzie ze starcia postaci pomnikowych rzutu dyskiem jak Kanter i Harting z młodością, okaże się w środę od 20.20. Program przewiduje coś na pocieszenie po utracie kapitana polskiej reprezentacji – w pchnięciu kulą wysokie notowania ma Paulina Guba, kwalifikacje przeszła śpiewająco, podobnie zresztą jak Klaudia Kardasz. Może też wystarczy do środy radości z wtorkowych startów młociarzy i kulomiotów.

Finały w środę

19:40 skok w dal M (Tomasz Jaszczuk)

20:09 pchnięcie kulą K (Paulina Guba, Klaudia Kardasz)

20:20 rzut dyskiem M

20:40 10 000 m K (Katarzyna Rutkowska)

21:35 dziesięciobój – 1500 m (Paweł Wiesiołek)

Upał wzrósł, napięcie w polskiej ekipie także. Poranne wtorkowe kwalifikacje dyskoboli zakończyły się spektakularną klapą Piotra Małachowskiego, dwukrotnego mistrza Starego Kontynentu – z Barcelony (2010) i Amsterdamu (2016) – a także potrójnego medalisty mistrzostw świata i podwójnego wicemistrza igrzysk.

Klnący Majewski

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę