Pierwszą, czyli poprzednią edycję festiwalu w Nowym Sączu dyplomatycznie ocenia jako zróżnicowaną.
– Zaskoczeniem był dla mnie fakt, że tak dużo dobrych filmów powstaje poza głównymi szkołami filmowymi – mówi Kinga Dębska. – Decyduje o tym z pewnością dostępność narzędzi, którymi można zrobić krótki film fabularny, oraz wszechobecna potrzeba opowiedzenia historii. Ludzie, którzy funkcjonują w różnych miejscach, chcą opowiedzieć o świecie, który znają, rzeczywistości, która ich otacza. Dla mnie to dużo cenniejsze niż próba opowiadania o realiach, których się nie zna. A to z kolei często pojawia się w etiudach prestiżowych szkół filmowych. My więc nagrodziliśmy film „Redaktor" Pawła Wróbla z wybitną rolą Andrzeja Konopki. Jest w tym jakaś prawda, i ją właśnie doceniliśmy. Myślę po prostu, że trzeba najpierw coś dobrze poznać, by potem próbować o tym opowiadać.
Pytana, czy krótkie fabuły reżyserzy traktują jako rodzaj warsztatu dla swych późniejszych, dłuższych opowieści, Kinga Dębska odpowiada:
– Tak jakoś się złożyło, że ostatnio dość często jestem zapraszana do jury festiwali filmowych, gdzie pokazywane są krótkie filmy, w zeszłym roku w Nowym Sączu i na łódzkim Transatlantyku i w Koszalinie. Pojawiają się na nich twórcy o ciekawym spojrzeniu na rzeczywistość, o których można by myśleć z nadzieją. Niestety, okazuje się, że większość z nich nie robi potem filmów. Dobrze, że formuła festiwalu w Nowym Sączu jest otwarta. Uczestnicy spotykają się z Robertem Glińskim i z nami. Przyjeżdżają całe ekipy i toczą się wielogodzinne rozmowy. Rozmawiamy szczerze nie tylko na temat samych filmów, ale też przyszłości ich autorów, Robert udziela im wielu nie tylko artystycznych, ale i praktycznych, życiowych wskazówek.
Kinga Dębska zwraca uwagę, że młodzi twórcy są w dość trudnym momencie, bo jak pokazuje życie, od ukończenia szkoły do debiutu fabularnego mija zwykle około dziesięciu lat. Trwa to tak długo, bo - jak przyznaje szefowa jury - młodzi ludzie nie są w szkole przygotowywani, by np. umieć zdobyć pieniądze na swoją pełnometrażową produkcję, nie umieją sfinalizować swoich scenariuszy i o nie walczyć.