Ale nie o wakacyjnych przeżyciach będzie ten tekst. Zachwyty i propozycje turystyczne prezentuje się raczej w mediach społecznościowych. Nie mogę jednak nie podzielić się smutkiem, gdy odwiedzam litewskie (ale także ukraińskie, rosyjskie, białoruskie) świątynie, które wciąż nie wróciły do użytkowania, które – choć niszczejące – nadal nie służą wiernym. Czasem dlatego, że nie oddały ich władze, czasem bo miejscowy Kościół nie ma środków, by je odzyskać. Tak jest z przepiękną świątynią w Wilnie, w której przed wojną pracował bł. Michał Sopoćko, obok której powstał pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego i obok którego obecnie działa hospicjum dla dorosłych i dzieci, prowadzone przez niesamowitą siostrę Michaelę Rak. W czasach sowieckich było tam więzienie, ogromną świątynię podzielono na cele, i choć teraz wróciła ona już do Kościoła, to nie ma środków, by mogła być oddana ona do użytku, nie ma wiernych, którzy mogliby ją zapełnić. Szare ściany niszczeją, a w środku nie ma życia. I to boli.