Dyskusję o nowej unijnej dyrektywie, mającej rzekomo prowadzić do cenzury w internecie, PiS wykorzystał przeciwko Platformie. Poszło o to, że europosłowie tej partii poparli w głosowaniu dyrektywę dotyczącą praw autorskich. PiS natychmiast zarzucił politykom partii Grzegorza Schetyny zapędy cenzorskie.
Jednak jak pokazują dane przygotowane przez portal Polityka w Sieci, dyskusja o dyrektywie ograniczyła się tylko do Polski, w przeciwieństwie do kontrowersji i wielkich demonstracji w sprawie ACTA w 2012 r.
Hasło łączące dyrektywę ze sporem sprzed pięciu lat nie jest nowe. Pojawiło się już w lipcu, gdy europosłowie zdecydowali o odroczeniu prac nad dyrektywą. – W lipcu głosowaliśmy przeciw. We wrześniu doszło do dużych poprawek, które dają kompromis między wolnością w sieci dla użytkowników a gwarancją dla twórców – mówi o głosowaniu Piotr Borys, szef biura krajowego Platformy i były europoseł.
– Nie wiemy, który PiS mówi prawdę – gdy Ministerstwo Cyfryzacji popiera dyrektywę, czy wtedy gdy politycy PiS głosują przeciw i zarzucają nam wprowadzanie cenzury. Teraz prace nad dyrektywą wróciły do tzw. trilogu. Wkrótce przekonamy się, jaka jest prawdziwa twarz PiS w tej sprawie – mówi nam Borys.Wszystko wskazuje jednak na to, że sprawa dyrektywy trafi do stałego przesłania PiS na samorządową kampanię wyborczą.
W sobotę, w trakcie konwencji lokalnej PiS w Zielonej Górze, do kwestii odniósł się premier Mateusz Morawiecki. – Europarlamentarzyści Platformy głosowali za ograniczeniem swobody wypowiedzi w internecie. My dbamy właśnie o prawdziwą wolność wypowiedzi w najbardziej demokratycznym medium, jakim jest dzisiaj internet – stwierdził Morawiecki.