Los byłych funkcjonariuszy w rękach prezes TK

Z emerytur, które odebrano w ramach dezubekizacji, rząd sfinansował tysiąc nowych etatów w policji.

Aktualizacja: 20.08.2018 07:19 Publikacja: 19.08.2018 19:19

Los byłych funkcjonariuszy w rękach prezes TK

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Zdezubekizowani już od blisko ośmiu miesięcy czekają na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który ma ocenić, czy ustawa jest zgodna z konstytucją. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", sprawie przewodniczyć ma Julia Przyłębska.

Kontrowersyjna ustawa obowiązuje od października ubiegłego roku – objęła ponad 38 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, w tym rodziny nieżyjących funkcjonariuszy. Jak pisała „Rzeczpospolita", blisko 4 tys. osób otrzymuje teraz zaledwie 1 tys. zł brutto emerytury – to ci, który nie kontynuowali pracy po 1990 r. Część zdezubekizowanych rezygnuje z głodowej emerytury po mężu i występuje np. do ZUS po swoją.

Jednak zdecydowana większość funkcjonariuszy-emerytów dotkniętych ustawą – ponad 23,7 tys. osób, a więc ponad 62 proc., to osoby, które, pozytywnie zweryfikowane służyły w mundurze w wolnej Polsce: w UOP, ABW, BOR, policji lub Straży Granicznej.

Ustawa podpisana przez prezydenta jest odmienna od projektu, który przewidywał obniżenie emerytur za pracę w strukturach Służby Bezpieczeństwa za każdy rok o 0,5 proc. W uchwalonej ustawie wprowadzono wskaźnik 0,0 proc. za każdy rok służby. W efekcie dezubekizacja zabrała funkcjonariuszom również uprawnienia do świadczeń emerytalnych za lata pracy po 1990 r. – niejednokrotnie to 20–25 lat pracy, za którą rząd PiS nie wypłaca już ani złotówki emerytury.

Zdezubekizowani masowo odwołują się od tych decyzji – do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęło ponad 15 tys. odwołań od decyzji zmniejszających emerytury i renty. Ale od stycznia tego roku trwa stan zawieszenia. Powód? Sędziowie w pierwszej z rozpatrywanych spraw skierowali zapytanie prawne do Trybunału Konstytucyjnego o zgodność ustawy z konstytucją, choć z uzasadnienia postanowienia wprost wynika, że w opinii sędziów ustawa łamie prawa nabyte gwarantowane przez konstytucję. Jak przyznaje nam sekcja prasowa instytucji, z tego powodu „zostało już zawieszonych 5208 spraw".

Trybunał nie wyznaczył jeszcze terminu publicznego ogłoszenia orzeczenia, a „sprawa jest w toku postępowania merytorycznego". Obok Julii Przyłębskiej w składzie zasiadają Justyn Piskorski (jako sprawozdawca), Leon Kieres, Stanisław Rymar i Jarosław Wyrembak.

Dla osób, które złożyły odwołania do sądu i czekają na decyzję Trybunału, to nie są dobre informacje – w środowisku słychać głosy, że „gorący kartofel" dostali sędziowie o poglądach sprzyjających obecnej władzy. – Obecna władza nas okradła, a Sąd Okręgowy w Warszawie, kierując zapytanie prawne do Trybunału Konstytucyjnego, pomógł skutecznie nas zablokować, bo żeby iść do Strasburga, musimy wyczerpać drogę sądową w kraju, więc oczywistym jest, że TK szybko tego nie rozstrzygnie – mówi była policjantka, której ustawa zabrała prawie 2/3 emerytury za służbę już po 1990 r. Kobieta przepracowała w wolnej Polsce 26 lat, ale część pieniędzy zabrano jej z uwagi na pracę w wydziale paszportów przez sześć lat w czasie PRL. Jak podkreśla, jej zdaniem jest to przykład braku praworządności: zabrać większość słusznie i sprawiedliwie nabytej emerytury, a następnie zablokować dostęp do sprawiedliwego sądu.

Zwłoka w rozpatrzeniu tej sprawy to także oszczędność. Od czasu wejścia w życie ustawy dezubekizacyjnej na obniżeniu świadczeń emerytalnych i rentowych byłych funkcjonariuszy budżet MSWiA zaoszczędził już ponad pół miliarda złotych. Miesięcznie w kasie Zakładu Emerytalno-Rentowego resortu zostaje ok. 60 mln zł.

Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze skierowano do policji i sfinansowano z nich aż tysiąc policyjnych etatów.

Zdezubekizowani już od blisko ośmiu miesięcy czekają na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który ma ocenić, czy ustawa jest zgodna z konstytucją. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", sprawie przewodniczyć ma Julia Przyłębska.

Kontrowersyjna ustawa obowiązuje od października ubiegłego roku – objęła ponad 38 tys. byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, w tym rodziny nieżyjących funkcjonariuszy. Jak pisała „Rzeczpospolita", blisko 4 tys. osób otrzymuje teraz zaledwie 1 tys. zł brutto emerytury – to ci, który nie kontynuowali pracy po 1990 r. Część zdezubekizowanych rezygnuje z głodowej emerytury po mężu i występuje np. do ZUS po swoją.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii