Partie nie dbają o kompromis ws. TK

Spór zakończy prezydent?

Aktualizacja: 16.03.2016 19:23 Publikacja: 15.03.2016 18:03

Marta Bogacz

Marta Bogacz

Foto: Fotorzepa

Ani w PiS, ani u zjednoczonej opozycji nie widać chęci odstąpienia od choćby części swoich racji w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. A przecież kompromis z definicji zakłada, że każda ze stron sporu ustępuje. Politycy PO i Nowoczesnej stawiają rządowi zaporowe żądania, na które otrzymują od kilku tygodni taką samą odpowiedź. PiS nigdy nie zgodzi się na dyktat opozycji, a tak postrzegane są w partii rządzącej postulaty płynące każdego dnia ze strony politycznych oponentów.

Potwierdza to zresztą sam Jarosław Kaczyński, który w ostatnich dniach ruszył z osobistą ofensywą medialną, nie pozostawiając złudzeń, co jest według niego możliwe w kwestii Trybunału, a na co nigdy zgody nie będzie. Zdaniem prezesa PiS, po pierwsze, TK musi się wycofać z ostatniego orzeczenia, a następnie przyjąć ustawę autorstwa PiS, do której Sejm miałby uchwalić odpowiednią poprawkę. Po drugie, musi również obowiązywać 15-osobowy skład Trybunału, a co najmniej 13 sędziów musi uczestniczyć w orzekaniu. I po trzecie, mowy być nie może o publikacji ostatniego orzeczenia TK, które według prezesa PiS było działaniem sprzecznym z prawem i konstytucją.

Na to z kolei opozycja na pewno się nie zgodzi, bo zarówno dla PO, jak i Nowoczesnej oznaczałoby to oddanie w ręce PiS całkowitej kontroli nad tylko teoretycznie niezależnym od polityków Trybunałem.

I o to właśnie toczy się cały spór, choć oficjalnie nikt z polityków zarówno z prawa, jak i z lewa przyznać tego nie zamierza. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: obie strony bardziej dbają o własne interesy niż o załagodzenie sporu (który, co obiektywnie trzeba przyznać, został wywołany nie przez PiS, lecz przez poprzedni rząd PO–PSL). Ponadto opozycji wojna o Trybunał jest na rękę także ze względu na wsparcie organizacji międzynarodowych, takich jak choćby Komisja Wenecka czy Komisja Europejska. Na rząd Beaty Szydło naciskają także Amerykanie, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację partii rządzącej, z czego cieszą się zarówno w Platformie, jak i w ugrupowaniu Ryszarda Petru.

Z kolei dla PiS zgoda na kompromis w wersji, jakiej domaga się opozycja wspierana przez prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, oznaczałaby nie tylko polityczną kompromitację, ale, co gorsza, zatrzymanie przez Trybunał „dobrej zmiany". A na blokowanie przez TK sztandarowych projektów rządowych, jak choćby 500+ czy ustawy medialnej, PiS nie może sobie pozwolić.

Decydującą polityczną rolę w tym sporze, który na gruncie prawnym wydaje się obecnie nie do rozwiązania, mógłby odegrać prezydent Andrzej Duda. Byłaby to dla niego okazja zarówno do przejęcia inicjatywy w tym konflikcie, jak i pokazania, że jest politykiem samodzielnym i prawdziwym mężem stanu.

Prezydent jednak, gdy spór o Trybunał wszedł w nową, krytyczną fazę, postanowił milczeć, choć wielu polityków nie tylko opozycji, ale i PiS liczy, że to właśnie Duda doprowadzi do rozmów, które mogłyby przełamać polityczny pat. Kluczową rolę prezydenta zakłada choćby propozycja kompromisu zgłoszona przez europosła PiS Kazimierza Michała Ujazdowskiego – zyskująca coraz większe, choć niewyrażane oficjalnie, poparcie wśród działaczy PiS.

Sam Duda doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Jednak w swoich wcześniejszych wypowiedziach powtarzał stale argumenty swojego dawnego środowiska politycznego. A to nie wróży dobrze ewentualnej mediacji prowadzonej za pośrednictwem głowy państwa.

Pomimo wyrobionego zdania, że to opozycja jest głównym winowajcą, prezydent liczy, że obie strony wreszcie zdobędą się na to, aby usiąść przy jednym stole i wypracować rozwiązanie do przyjęcia dla wszystkich. Na przejęcie inicjatywy przez Andrzeja Dudę liczą także Polacy. Pytanie tylko, czy któraś ze stron jest gotowa wyjść ze swoich umocnionych pozycji, by dla dobra Polski i racji stanu wznieść się ponad własny interes. Najbliższe dni zapewne zweryfikują intencje klasy politycznej, a dla prezydenta będą testem, czy jest politykiem ponad podziałami.

Ani w PiS, ani u zjednoczonej opozycji nie widać chęci odstąpienia od choćby części swoich racji w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. A przecież kompromis z definicji zakłada, że każda ze stron sporu ustępuje. Politycy PO i Nowoczesnej stawiają rządowi zaporowe żądania, na które otrzymują od kilku tygodni taką samą odpowiedź. PiS nigdy nie zgodzi się na dyktat opozycji, a tak postrzegane są w partii rządzącej postulaty płynące każdego dnia ze strony politycznych oponentów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii