Wraca NBA. Bańka w Orlando

W środku pandemii koronawirusa NBA wraca do gry w Disneylandzie.

Publikacja: 30.07.2020 21:00

Wraca NBA. Bańka w Orlando

Foto: AFP

Ostatnie mecze NBA o stawkę zostały rozegrane 11 marca, a potem wypadki potoczyły się bardzo szybko. U zawodnika Utah Jazz Rudy’ego Goberta testy dały wynik pozytywny i sezon zamarł. Zamknięto hale, kompleksy treningowe, a koszykarze rozjechali się do domów. Od początku było jednak wiadomo, że NBA będzie walczyć o powrót do gry.

Stawka była zbyt wysoka. Stacje ESPN oraz TNT płacą rocznie za prawo pokazywania spotkań aż 2,6 miliarda dolarów. Jeśli nie ma gry, to nie ma też przelewów i tracą na tym wszyscy: właściciele, zawodnicy i trenerzy.

Trzeba więc było znaleźć sposób na bezpieczny restart. Ostatecznie liga, właściciele i koszykarze zgodzili się na skrócenie sezonu zasadniczego i umieszczenie 22 drużyn (13 z Zachodu i 9 ze Wschodu) w zamkniętym ośrodku. Naczelną zasadą jest minimalizowanie ryzyka, więc osiem zespołów, które nie miały już szans na awans do fazy play-off, zakończyło sezon.

W kompleksie pod Orlando i tak jest ponad 340 koszykarzy, do tego trenerzy i członkowie sztabów. Każdy, bez żadnych konsekwencji, mógł odmówić przyjazdu i niektórzy z tego prawa skorzystali. Na Florydzie nie pojawiło się sześciu graczy Brooklyn Nets, m.in. Kyrie Irving i Kevin Durant. Avery Bradley nie przyjechał w obawie o zdrowie syna, który ma problemy z oddychaniem, i za niego Lakersi pozyskali JR Smitha.

Każdy z tych, którzy przyjechali, był poddawany testom i 48-godzinnej kwarantannie. Na powitanie otrzymał też 113-stronicową książeczkę opisującą zasady, panujące w „bańce NBA”. Na rękach trzeba nosić specjalne opaski pozwalające śledzić, którędy poruszają się koszykarze. Na szczęście droga z jednego z trzech hoteli (najlepsze drużyny mieszkają w najbardziej luksusowym) do sal treningowych nie jest daleka, więc zakaz brania prysznica w hali tak bardzo nie doskwiera.

Bardziej uciążliwa jest samotność – goście będą się mogli pojawić w ośrodku dopiero po zakończeniu sezonu zasadniczego. Czas można sobie umilać grą w golfa, wędkowaniem, jazdą na rowerze czy grą w karty (talie po zakończonej grze są utylizowane).

Niektórzy narzekali na jedzenie. Richaun Holmes zamówił skrzydełka przez internet, wyszedł za „linię demarkacyjną” i musiał wrócić na kwarantannę. Podobny los spotkał Lou Williamsa. Zawodnik Los Angeles Clippers opuścił ośrodek z powodów rodzinnych, a potem był widziany w barze ze striptizem. Przez to opuści pierwsze dwa mecze.

Każdy zespół zagra tylko po osiem spotkań przed fazą play off. Wyjątek może dotyczyć walki o ósme miejsce w każdej z konferencji. Jeśli różnica między ósmą a dziewiątą drużyną będzie nie większa niż cztery wygrane, to zespoły zmierzą się w barażach, przy czym niżej notowana drużyna musi wygrać dwa mecze (ósmej wystarczy jedno zwycięstwo).

Nie wiadomo, w jakiej formie będą koszykarze. Mecze towarzyskie były rozgrywane w luźniejszej atmosferze, a trenerzy dawali szansę występów nawet tym, którzy mają małe szanse wejścia na parkiet w poważnej walce. Dobre wrażenie zrobił Bol Bol z Denver Nuggets, syn Manute Bola, zawodnika NBA w latach 90. Niektórzy, choćby Gobert czy Donovan Mitchell z Utah Jazz, przeszli chorobę Covid-19 i lekarze wypowiadają się ostrożnie na temat tego, jaki wpływ mogło to mieć na ich dyspozycję.

Faworyci są jednak tacy sami jak przed przerwaniem sezonu. Na Wschodzie liderami są Milwaukee Bucks, prowadzeni przez Giannisa Andetokunmbo. W Konferencji Zachodniej najlepszy bilans mają Lakers na czele z walczącym o czwarty mistrzowski pierścień LeBronem Jamesem.

Początek finału pod koniec września, a zakończenie 12 października, jeśli do wyłonienia mistrza będzie potrzeba siedmiu meczów.

Konferencja Wschodnia:
1. Milwaukee Bucks, 2. Toronto Raptors, 3. Boston Celtics, 4. Miami Heat, 5. Indiana Pacers, 6. Philadelphia 76ers, 7. Brooklyn Nets, 8. Orlando Magic, 9. Washington Wizards.

Konferencja Zachodnia:
1. Los Angeles Lakers, 2. Los Angeles Clippers, 3. Denver Nuggets, 4. Utah Jazz, 5. Oklahoma City Thunder, 6. Houston Rockets, 7. Dallas Mavericks, 8. Memphis Grizzlies, 9. Portland Trail Blazers, 10. New Orleans Pelicans, 11. Sacramento Kings, 12. San Antonio Spurs, 13. Phoenix Suns.

Ostatnie mecze NBA o stawkę zostały rozegrane 11 marca, a potem wypadki potoczyły się bardzo szybko. U zawodnika Utah Jazz Rudy’ego Goberta testy dały wynik pozytywny i sezon zamarł. Zamknięto hale, kompleksy treningowe, a koszykarze rozjechali się do domów. Od początku było jednak wiadomo, że NBA będzie walczyć o powrót do gry.

Stawka była zbyt wysoka. Stacje ESPN oraz TNT płacą rocznie za prawo pokazywania spotkań aż 2,6 miliarda dolarów. Jeśli nie ma gry, to nie ma też przelewów i tracą na tym wszyscy: właściciele, zawodnicy i trenerzy.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Koszykówka
Afera bukmacherska w USA. Gwiazdy NBA tańczą z diabłem
Koszykówka
Jeremy Sochan w reprezentacji Polski. Pomoże nam obywatel świata
Koszykówka
Marcin Gortat na świeczniku. Docenił go nawet LeBron James
Koszykówka
Jeremy Sochan pomoże reprezentacji i zagra w Polsce. Zabierze nawet kucharza
Koszykówka
NBA. Jeremy Sochan lepszy od Brandina Podziemskiego. Zdobył 20 punktów
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO