W czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o zakażeniu 8099 osób. To dobowy rekord. W piątek nowych przypadków było nieco mniej, 7705, ale przy 14 tys. mniej wykonanych testów, niż dzień wcześniej. W błyskawicznym tempie zapełniają się łóżka szpitalne i stanowiska z respiratorami.
W czwartek na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski poinformowali o wprowadzeniu nowych ograniczeń, które dotkną także oświaty. W strefie żółtej szkoły wyższe i średnie będą pracować w trybie hybrydowym. W czerwonej – w zdalnym. Premier nie wyklucza także zmiany trybu kształcenia w szkołach podstawowych, jeśli sytuacja epidemiologiczna się nie poprawi. Do czwartku w trybie hybrydowym działały 1382 szkoły, a w zdalnym – 483.
Dowiedz się więcej: Lockdown wraca, choć częściowy
Adrian Zandberg z partii Razem ocenił, że „czas na reset w szkołach”. „Potrzebne są przynajmniej dwa tygodnie przerwy, z dodatkowym urlopem i pełnym wsparciem dla rodziców. Jeśli kupimy czas, możemy jeszcze naprawić to, co zostało zawalone i uchronić Polskę przed pełnym lockdownem” - napisał na swojej stronie na Facebooku.
Zandberg zauważył, że decyzja o powrocie uczniów od szkół od września była błędem. „Szkoły powinny zostać przygotowane do funkcjonowania w warunkach epidemii. To się nie stało. Nie rozgęszczono uczniów, nie ma dystansu, nie wprowadzono nauczania hybrydowego” - wyliczał, podkreślając, że statystyki z innych krajów dowodzą, iż uczniowie mogą być czynnikiem wpływającym na rozwój epidemii.