- Kiedy robi się testy w takim zakresie, to znajduje się więcej przypadków - powiedział Donald Trump podczas sobotniego wiecu. - Będzie po prostu więcej przypadków. Więc powiedziałem moim ludziom, żeby zwolnili tempo testów - dodał. Po tej wypowiedzi Trumpa funkcjonariusze jego administracji starali się wytłumaczyć, co prezydent Stanów Zjednoczonych miał na myśli. Peter Navarro zasugerował, że Trump nie wydał tak jednoznacznej dyrektywy oraz podkreślał, że jego uwagi były „ironiczne”. Sekretarz prasowa Białego Domu Kayleigh McEnany stwierdziła natomiast, że ten komentarz „był żartem”. Nawet wiceprezydent Mike Pence podkreślił podczas telekonferencji z gubernatorami stanowymi, że wypowiedzi Trumpa dotyczące testowania były jedynie "zdawkową uwagą”.

Prezydent USA sam jednak rozwiał później wątpliwości dotyczące tej kwestii. - Nie żartuję. Pozwólcie mi to powiedzieć. Pozwólcie, że wyjaśnię. Mamy najlepszy program testowy na świecie. Testujemy lepiej niż ktokolwiek inny na świecie. Nasze testy są najlepsze na świecie i mamy ich najwięcej – powiedział Donald Trump. - Robiąc więcej testów, ujawniamy więcej przypadków - dodał. W poniedziałek udzielając wywiadu nie zaprzeczył także, że poprosił swoją administrację o ograniczenie testów na koronawirusa. - Jeśli je spowolnimy, nie będziemy mieli aż tak wielu przypadków - stwierdził. 

W środę Uniwersytet Johnsa Hopkinsa poinformował, że liczba nowych zakażeń koronawirusem w Stanach Zjednoczonych jest najwyższa od dwóch miesięcy i utrzymuje się na poziomie z okresu największego nasilenia epidemii. Tak duże dobowe wzrosty liczby zakażonych odnotowano dotąd jedynie dwa razy - 9 kwietnia i 24 kwietnia.