Wyniki badań zostały opublikowane w magazynie "Lancet Public Health". Naukowcy z z francuskiego instytutu badawczego Inserm wykazali, że w Paryżu w czasie epidemii gwałtownie wzrosła liczba zawałów, a następnie szybko spadła. Korelowało to z liczbą osób przyjmowanych do szpitali po zakażeniu koronawirusem. 

Podniosły się również statystyki dotyczące umieralnością osób po zawałach. Może to być spowodowane niechęcią do reanimacji potencjalnie zainfekowanej osoby przez świadków i ratowników. Niektóre szpitale zakazały stosowania procedury bez odpowiedniego wyposażenia ochronnego.

Z badania wynika, że w ciągu sześciu tygodni osoby z potwierdzonym koronawirusem lub podejrzeniem zakażenia stanowiły jedną trzecią wzrostu liczby zawałów.

W przypadku pozostałych osób pośredni wpływ mogła mieć epidemia. Mieszkańcy mieli ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej. Pozostali obawiali się zakażenia, dlatego nie kontaktowali się z lekarzami.

Autorzy badania wskazują, że do zwiększonej liczby zawałów mógł doprowadzić również stres związany z obawą o utratę bliskich.