Trzecie największe ognisko epidemii na świecie to dziś Włochy. Zawieszone są rozgrywki ligi siatkarzy, odwołano finał tenisowego challengera w Bergamo, pod znakiem zapytania stoi występ rugbistek w Pucharze Sześciu Narodów. Federacja piłkarska przełożyła pięć spotkań Serie A. Większość gier zaplanowanych na przyszły weekend odbędzie się przy zamkniętych trybunach.
Cztery spotkania Euro 2020 – w tym mecz otwarcia 12 czerwca i jeden z ćwierćfinałów – mają odbyć się w Rzymie. UEFA nabiera wody w usta i nie komentuje ewentualnej zmiany gospodarza. – Nie mamy stanowiska, czekamy na dalsze informacje – słyszymy.
Piłkarskie mistrzostwa w czasach epidemii to duży problem, bo pierwszy raz w historii europejska federacja rozsiała je po całym kontynencie. Na liście gospodarzy jest 12 miast, większość reprezentacji odwiedzi co najmniej dwa. Często odległe, bo na przykład Rzym i Baku, gdzie rywalizują zespoły z grupy A, dzieli 3 tys. kilometrów. To oznacza zarówno podróże piłkarzy, jak i olbrzymią cyrkulację kibiców.
Mecze Euro 2020 z trybun obejrzy około 3 mln osób – tyle wejściówek oficjalnie trafiło do sprzedaży. Na igrzyskach w Tokio – Japonia to czwarte największe ognisko wirusa na świecie – fanów będzie więcej (7,8 mln biletów), ale skupionych na małej przestrzeni.
Komitet Organizacyjny kilka dni temu pokazał światu spot promocyjny i zaprezentował oficjalne hasło zawodów: „Zjednoczeni w emocjach". Sęk w tym, że dziś uczucie, które łączy kibiców oraz zawodników, to przede wszystkim niepokój.