Burzliwe omawianie w Radzie Najwyższej składu nowego rządu zostało przerwane informacją o podłożeniu bomby w budynku. Nim deputowani uzgodnili wszystkie kandydatury ministrów, musieli opuścić budynek.
Alarm okazał się fałszywy. Policja wykryła, że ostrzeżenie nadeszło z Rosji. Ale emocje wokół tworzenia nowej rady ministrów są tak wielkie, że w Kijowie nikogo by nie zdziwiło, gdyby w budynku parlamentu znaleziono prawdziwą bombę.
W przewidywaniu manifestacji za i przeciw różnym kandydaturom na szefa rządu siedzibę Rady Najwyższej otoczyły oddziały policji i Gwardii Narodowej.
Targi o ministerialne fotele przeniosły się do budynku administracji prezydenta. Okazało się, że największy opór poszczególnym kandydaturom stawia własna frakcja parlamentarna Petra Poroszenki, która nie chce się zgodzić na osoby proponowane przez kandydata na premiera Wołodymyra Hrojsmana.
Najbardziej zajadłe spory toczą się o ministerstwa, z których można wyciągnąć największe zyski, dlatego zwyczajowo podporządkowane oligarchom: gospodarki oraz energetyki.