Zdaniem Linkeviciusa zbliżenie Izraela i Rosji jest "krótkowzroczne" i z pewnością nie doprowadzi do stabilizacji na Bliskim Wschodzie. Szef litewskiego MSZ dodał, że jeśli Tel Awiw chce, aby inni ze zrozumieniem traktowali wyzwania, z jakimi Izrael mierzy się w kwestii bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie, powinien przychodzić ze wsparciem w czasie kryzysów w innych regionach.
W rozmowie z "Times of Israel" Linkevicius podkreślił, że litewski rząd popiera Izrael i przypomniał, że sam odegrał ważną rolę w zorganizowaniu spotkania premiera Benjamina Netanjahu z szefami dyplomacji krajów UE, do którego doszło w grudniu 2017 roku w Brukseli. Jak dodał było ważne, aby UE słyszała argumenty Tel Awiwu ws. procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie i irańskiego programu nuklearnego.
- Litwa nigdy nie przestanie opowiadać się za Izraelem w Brukseli - zadeklaraował Linkevicius dodając jednocześnie, że Izrael powinien w podobny sposób wypowiadać się w imieniu niewielkich państw zagrożonych rosyjskim ekspansjonizmem.
- Zawsze staramy się być pomocni, ale proszę zachowujcie się tak samo w związku z agresją we wschodniej Europie - zaapelował Linkevicius. - Jeśli chcecie, by inni wykazywali zrozumienie dla waszych działań, róbcie tak - dodał.
- Izraelskie partnerstwo z Rosją jest być może dobrze skalkulowane - to do Izraela należy z kim wchodzi on w partnerskie stosunki. Ale wątpimy, czy partnerstwo z Rosją da (dobre) rezultaty w jakimkolwiek zarządzaniu kryzysami, czy w Syrii, czy gdziekolwiek indziej - przekonywał szef litewskiej dyplomacji.