Wołodymyr Zełenski został zaprzysiężony Ukrainy 20 maja. Podczas inauguracji rozwiązał parlament i ogłosił przedterminowe wybory parlamentarne (odbędą się w następną niedzielę, 21 lipca). W ten sposób rozpoczął wojnę z Radą Najwyższą, która nie dopuściła jego ludzi do żadnego ze stanowisk, obsadzanych zgodnie z konstytucją przez prezydenta, choć za zgodą Rady. Chodzi o resorty obrony i spraw zagranicznych oraz o Prokuraturę Generalną.
Parlamentarzyści odrzucili też wszystkie propozycje Zełenskiego, które m.in. dotyczyły zmiany ordynacji wyborczej i zniesienia immunitetu deputowanych. Prezydent postanowił więc wcielić się w rolę głównego bohatera serialu „Sługa narodu" i udał się w teren, by „robić porządki".
Pytanie o iPhone'a
Eksperci nie mają wątpliwości, że to za sprawą tego serialu i stuprocentowej rozpoznawalności artysta kabaretowy zdobył w drugiej turze wyborów prezydenckich ponad 70 proc. poparcia. W „Słudze narodu" zagrał zwykłego nauczyciela historii, który przypadkowo został prezydentem. Główny bohater filmu jeździł po ukraińskich miastach i demaskował skorumpowanych urzędników, przy okazji walcząc z wrogo nastawionym wobec niego parlamentem.
Prezydent Zełenski odwiedził kilka dni temu Zakarpacie i przeprowadził naradę z szefostwem zakarpackiej służby celnej. – Nie mówię, że bierzecie łapówki. Mam jedno proste pytanie: jeżeli nie możecie tego powstrzymać (przemytu – red.), to dlaczego tu pracujecie? – zwrócił się do funkcjonariuszy, którzy skarżyli się na niskie zarobki. – A jaki ma pan telefon? – nagle zapytał prezydent, zwracając się do jednego z funkcjonariuszy. – iPhone'a – odpowiedział mężczyzna. – A skąd ma pan iPhone'a, jeżeli jest taka mała pensja? – rzucił retorycznie Zełenski.
W środę z kolei odwiedził podkijowski Boryspol, gdzie odwiedził będący w tragicznej sytuacji szpital i starł się z sekretarzem miejskiej rady Jarosławem Godunkiem, który domagał się, by remont szpitala został sfinansowany przez władze centralne. Wtedy Zełenski stwierdził, że urzędnik „za dużo krzyczy", włączył telefon i przeczytał jego sylwetkę z jednej ze stron internetowych. – Członek partii Batkiwszczyna, sekretarz rady miasta, wcześniej był karany za rozbój i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jarosławie Michajłowiczu, to pan? Wyjdź stąd, zbóju! – zakończył, po czym dostał owacje obecnych na sali.