Wielka koalicja partii opozycyjnych to zdaniem ankietowanych przez IBRiS najlepszy sposób na to, by w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz krajowego opozycja osiągnęła sukces. Opinia ta jest zgodna z działaniami, które podjęli już liderzy Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, SLD czy PSL. Ich zdaniem Koalicja Europejska – zawiązana na razie na potrzeby majowych wyborów do europarlamentu – to szansa na pokonanie partii Jarosława Kaczyńskiego i uchronienie Polski przed polexitem. Wspólny start w formule „wszyscy razem przeciw PiS" ma być też testem przed jesiennymi wyborami, których celem jest odsunięcie aktualnie rządzących od władzy.

Nie jest to pierwsza wielka koalicja w historii polskiej polityki po 1989 r. W 1997 r. mocno podzielony obóz postsolidarnościowy zrozumiał, że jedynym sposobem na pokonanie postkomunistów jest stworzenie wspólnego frontu. Akcja Wyborcza Solidarność wybory parlamentarne wprawdzie wygrała i stworzyła rząd, ale błyskawicznie zaczęły nią targać konflikty wewnętrzne. Zdołała wprawdzie zwyciężyć jeszcze w wyborach samorządowych, lecz kolejne do parlamentu z kretesem przegrała. Jeszcze przed wyborami w 2001 r. szeregi AWS opuścili m.in. tacy politycy, jak Maciej Płażyński, Jan Rokita czy bracia Kaczyńscy. Każdy z własnymi ambicjami i projektami politycznymi. Do władzy powróciły partie lewicowe.

Grzegorz Schetyna musi więc zdawać sobie sprawę, że pogodzenie interesów i ambicji różnych polityków tworzących Koalicję Europejską to zadanie trudne. I o ile może się to udać w wyborach do europarlamentu, o tyle niekoniecznie przed elekcją do Sejmu i Senatu. Już dziś widać bowiem silny opór w PSL, którego działacze niespecjalnie zadowoleni są z wejścia do tworu nieukrywającego swoich sympatii np. do środowisk LGBT. Kwestie światopoglądowe mogą być jedną z przyczyn, dla których Koalicja Europejska długo nie pociągnie. Chyba że politycy umówią się, iż zajmą się tylko tym, co ich łączy, a o tym, co dzieli, będą milczeć. Pytanie tylko, jak długo z zamkniętymi ustami wytrzymają np. działacze Nowoczesnej lub środowisko związane z Barbarą Nowacką, których elektorat wyraźnie chce zmian w wielu kwestiach światopoglądowych.

Inna rzecz to program. Tego – inaczej niż w PiS – w Koalicji Europejskiej na razie nie ma. Uzgodnienie wszystkich pomysłów może być jeszcze trudniejsze niż stworzenie list na wybory. Samo straszenie Polaków PiS-em – co zresztą widać w sondażach – już dawno przestało działać.