Joanna Lichocka, z zawodu dziennikarka, a jednocześnie obecnie parlamentarzystka, członek Rady Mediów Narodowych (RMN), postanowiła zaskoczyć widzów programu „Minęła 8" w TVP Info. Ponieważ była jedyną przedstawicielką obozu rządzącego, a oprócz niej do studia zaproszono Agnieszkę Ścigaj z Kukiz'15, Miłosza Motykę z PSL i Mirosława Pampucha z Nowoczesnej, uznała, że to dla Prawa i Sprawiedliwości sytuacja krzywdząca. I przejechała się po lekko zszokowanym prowadzącym Adrianie Klarenbachu.

– Czy jest to program, który ma lansować kandydatów Koalicji Europejskiej, polityków Koalicji Europejskiej? Dlaczego dobrał pan takie proporcje w tym programie – oburzała się Lichocka. I zarzuciła prowadzącemu, że „program jest ustawiony". Ten zaś tłumaczył się cichutko, że wcale nie chciał i że weźmie pod uwagę pretensje pani poseł następnym razem. Był to chyba pierwszy raz w jego zawodowej karierze, gdy ktoś zarzucił mu brak wystarczającej atencji dla Prawa i Sprawiedliwości.

Joanna Lichocka nie od dziś krytykuje TVP pod wodzą Jacka Kurskiego. Należy do frakcji przeciwnej obecnemu prezesowi, związanej z Krzysztofem Czabańskim, przewodniczącym RMN. Akcja na antenie nie była więc ustawką, tylko autentycznym atakiem. Ale efekty dała chyba przeciwne do zamierzonych: przeciętny słuchacz mógł odnieść wrażenie, że skoro polityk PiS robi awanturę i uniemożliwia rozpoczęcie dyskusji w studio z powodu nadreprezentacji opozycji, to – być może – na antenie TVP Info panuje pluralizm. A przecież nic bardziej mylnego. Możliwe też, że nadszedł czas, kiedy napięcia wewnętrzne w PiS nie dają się już okiełznać żelazną wolą prezesa Kaczyńskiego.

W tej sytuacji należy chyba przyjąć, że stanowisko PO, która bojkotuje TVP, jest słuszne. Nie ma sensu bowiem chodzić do programów, które „są ustawione" .