Wzruszyła mnie troska TVP Info o jakość debaty publicznej. Pokazywanie na przykładzie związanego z opozycją serwisu „Sok z Buraka”, jak brutalizuje się język, jak debata publiczna karmiona insynuacjami zmienia się w rynsztok (sugerowanie prezydentowi intymnych relacji ze studentkami bez żadnych dowodów jest przejawem bezwzględnej walki politycznej bardziej w stylu pana Stonogi, a nie mieniącej się reprezentantką elit Platformy), mogłoby być nawet zajęciem szczytnym. Bo hejt w sieci, choć jest skutecznym narzędziem mobilizacji politycznych kibiców emocjami, które sprzyjają polaryzacji, jest zabójczy dla opartej na racjonalnych argumentach debaty publicznej, bez której liberalna demokracja funkcjonować nie może.

Tyle, że telewizja Jacka Kurskiego jest ostatnią, która ma moralne prawo, by piętnować hejt u innych, bo sama ochoczo go stosuje. I nie idzie tu o żadne uzdrowienie polityki, lecz odwrócenie uwagi od problemów obozu władzy czy prezesa Orlenu Daniela Obajtka. „Śledztwo” TVP Info w sprawie „Soku z Buraka”, zamiast coś wyjaśniać, rodzi sporo pytań. Choćby ujawnienie dialogów twórcy tego serwisu z Romanem Giertychem, choć ten jest jego prawnikiem, i materiały powinny być objęte tajemnicą adwokacką.

Sens tej operacji stał się oczywisty w chwili, gdy rzucone zostało hasło sejmowej komisji śledczej wyjaśniającej powiązania między opozycją a „Sokiem z Buraka”. Chodzi więc o polityczny spektakl za publiczne pieniądze wymierzony w opozycję. Hipokryzja tego ruchu aż bije po oczach. Bo gdy wiceminister sprawiedliwości został przyłapany na suflowaniu internetowym hejterom kompromatów na sędziów, którzy walczyli o niezależność wymiaru sprawiedliwości, po prawej stronie nikt nie palił się do wyjaśniania sprawy. A mieliśmy tu do czynienia z urzędnikami publicznymi i organizowaniem akcji hejtu za publiczne pieniądze. Z naszych pieniędzy też finansowana jest TVP Info, która od kilku lat prowadzi jedną wielką kampanię hejtu na politycznych przeciwników. Na łamanie przez nią standardów skarżył się ostatnio nawet szef koalicyjnego Porozumienia.

Zresztą próbka z ostatnich dni. Gdy ujawniono, że syn Beaty Szydło pracuje w firmie, której udziałowcem jest Daniel Obajtek, TVP Info grzmiała, że to podłe wykorzystywanie dzieci polityków w walce politycznej. Nie przeszkadzało to jednak tej samej stacji we wtorek emocjonować się nową pracą, którą dostał syn byłego premiera Donalda Tuska.

Należy walczyć z hejtem, z insynuacjami i fake newsami. Ale nie naprawimy naszej debaty hipokryzją.