Zuzanna Dąbrowska: Polska po wyborach - krajobraz po ustawce

Kibice nienawidzących się drużyn umawiają się w różnych miejscach, by w spokoju okładać się pięściami, kastetami czy nożami.

Aktualizacja: 29.05.2019 16:55 Publikacja: 28.05.2019 19:13

Zuzanna Dąbrowska: Polska po wyborach - krajobraz po ustawce

Foto: AFP

Kradną sobie klubowe barwy i palą szaliki. Lubią to załatwiać sami między sobą i zapewne, gdyby im czasem policja nie przeszkadzała, wymordowaliby się całkiem. Politycy działają podobnie.

Atakują się w kampanii tak zajadle, że zwykli ludzie odwracają wzrok z zażenowaniem. A potem? Politycy Koalicji Europejskiej nie potrafią wyjść z szoku po przegranej. Albo więc milczą, albo komentują tak jak np. były prezydent RP Bronisław Komorowski, który oświadczył, że „na PiS głosowali ci, którzy nie płacą podatków”. Te słowa nie brzmią jak merytoryczna analiza sytuacji, w jakiej znalazła się opozycja po wyborach, tylko raczej jak ironiczna odsłona łódzkiej bitwy na murach z serii „ŁKS myśli, że in vitro to pizzeria”. Prawo i Sprawiedliwość z kolei zachowuje się, jakby nie przewidziało możliwości własnego zwycięstwa. Kadry są nieprzygotowane, minister finansów nie może się doczekać dymisji, w resortach spekuluje się na temat tego, kto będzie nowym szefem, rząd nie ma rzecznika… A może rozmiar zwycięstwa sprawił, że PiS zaczyna wzorem kolegów z PO przypominać tłustego kocura na aksamitnej poduszce?

Po każdej ustawce nadchodzi czas opatrywania ran przegranych i manifestowania radości zwycięzców. Tej ostatniej nie ma prawie wcale. Może dlatego, że PiS policzyło już, ile jeszcze trzeba dołożyć z budżetu na kolejnych wyborców i podtrzymanie poparcia. Statystycznie przecież był to najdroższy wyborca w historii III RP. Czy to źle? Niekoniecznie. Zamiast robić bogate prezenty nielicznym między wyborami, PiS postanowiło dać obywatelom mniej, ale za to przed wyborami – i jeszcze na tym skorzystać. To kwestia taktyki i genialnej konstatacji, że liczebność elit jest za niska, by mogły decydować o zwycięstwie wyborczym. Wystarczy tylko namówić nieelity, by przeszły się do urn.

Świat polityki różni się jednak poważnie od świata futbolu jednym: w Ekstraklasie przewidziano mechanizmy gwarantujące wymianę drużyn z dołu tabeli i awans nowych, ambitnych zespołów. W polskiej polityce po kostkach kopią się wciąż ci sami.

 

Kradną sobie klubowe barwy i palą szaliki. Lubią to załatwiać sami między sobą i zapewne, gdyby im czasem policja nie przeszkadzała, wymordowaliby się całkiem. Politycy działają podobnie.

Atakują się w kampanii tak zajadle, że zwykli ludzie odwracają wzrok z zażenowaniem. A potem? Politycy Koalicji Europejskiej nie potrafią wyjść z szoku po przegranej. Albo więc milczą, albo komentują tak jak np. były prezydent RP Bronisław Komorowski, który oświadczył, że „na PiS głosowali ci, którzy nie płacą podatków”. Te słowa nie brzmią jak merytoryczna analiza sytuacji, w jakiej znalazła się opozycja po wyborach, tylko raczej jak ironiczna odsłona łódzkiej bitwy na murach z serii „ŁKS myśli, że in vitro to pizzeria”. Prawo i Sprawiedliwość z kolei zachowuje się, jakby nie przewidziało możliwości własnego zwycięstwa. Kadry są nieprzygotowane, minister finansów nie może się doczekać dymisji, w resortach spekuluje się na temat tego, kto będzie nowym szefem, rząd nie ma rzecznika… A może rozmiar zwycięstwa sprawił, że PiS zaczyna wzorem kolegów z PO przypominać tłustego kocura na aksamitnej poduszce?

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Po II turze wyborów samorządowych. Dwóch wygranych, dwie Polski
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Komentarze
II tura wyborów samorządowych. KO wygrywa, ale przed wyborami do PE ma o czym myśleć
Komentarze
Paweł Łepkowski: Joe Biden czy Donald Trump? Ameryka stoi przed fatalnym wyborem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Pomoc dla Ukrainy. Amerykańska nadzieja i europejski realizm
Komentarze
Michał Płociński: Uprzedzony jak liberalna europosłanka. Kogo dyskryminuje Danuta Hübner?