Film Sekielskiego wstrząsający, ale Kościołem nie wstrząśnie

„Tylko nie mów nikomu” – film dokumentalny Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele, który swoją oficjalną premierę będzie miał w sobotę, już na etapie produkcji został uznany za film antykościelny. Film tendencyjny, którego głównym celem jest atak na Kościół. Film, który potwierdzi wszystkie zarzuty jakie kieruje się wobec duchownych i biskupów. Brak wrażliwości na krzywdę ofiar, nieprzejrzystość procedur, ukrywanie pedofilów i nie wyciąganie wobec nich żadnych konsekwencji. Innymi słowy: Kościół to wyłącznie siedlisko zła, a księża to seksualni dewianci.

Aktualizacja: 10.05.2019 06:49 Publikacja: 09.05.2019 18:05

Film Sekielskiego wstrząsający, ale Kościołem nie wstrząśnie

Foto: materiały prasowe

Oglądając przedstawione przez Sekielskiego przypadki molestowania z takim nastawieniem widz utwierdzi się w takim przekonaniu. Bo opowiedziane przez ofiary krzywdy wyrządzone im przez księży są wstrząsające i poruszające. Widać ból i ogromne cierpienie tych osób. Porażająca będzie reakcja sprawców w konfrontacji z pokrzywdzonymi. Jedni bowiem przyznają się do molestowania, wydają się być bezradni i zdają sobie sprawę z tego, że słowo „przepraszam” to za mało, by wynagrodzić krzywdy. Inni za wszelką cenę szukają usprawiedliwienia i nie dostrzegają zła, które wyrządzili. Kolejni uważają, że wina jest zarówno po ich stronie, jak i po stronie ofiary. Inni uważają się za niewinnych, a formułowane wobec nich zarzuty uznają za nękanie. Porażająca może być także bezczynność biskupów w kilku przypadkach, w innych zaś ewidentne ukrywanie sprawcy i przenoszenie go z parafii na parafię. Innych na ziemię powalą dwa dotąd nieznane przypadki pedofilii, które Sekielski w filmie ujawnia. Jeden dotyczy zmarłego niedawno ks. Franciszka Cybuli, niegdyś kapelana prezydenta Lecha Wałęsy, drugi budowniczego i długoletniego kustosza sanktuarium w Licheniu.

Po dwugodzinnym seansie widz będzie nie tylko do głębi poruszony, ale przede wszystkim wkurzony. Będzie przekonany o tym, że powtarzana przez biskupów zasada „zero tolerancji” (kilka razy i na różne sposoby w filmie przypominana – głównie wypowiedziami hierarchów z wywiadów radiowych czy konferencji prasowych) to jedynie pusty frazes. Utwierdzi się w takim przekonaniu, bo Sekielski o niektórych sprawach nie mówi do końca. Nie stawia kropki nad i. Ot chociażby w historii kapłana skazanego za molestowanie, który wciąż jest księdzem. A przecież być nie powinien. W końcu papież Franciszek każe takich wyrzucać. Widz odnosi wrażenie, że wyrzucić nie chce go jego biskup. A tymczasem decyzje takie są poza jego zasięgiem. O przeniesieniu do stanu świeckiego decyduje Watykan, a nie biskup miejsca.

Jest takich mankamentów i niedopowiedzeń w tym filmie więcej. Być może nie byłoby ich gdyby biskupi, których Sekielski prosił o spotkania i wypowiedzi ustosunkowali się do jego próśb pozytywnie. Wszyscy jednak albo odpowiedzieli negatywnie albo prośbę zignorowali.

Ale nie oznacza to, że film jest antykościelny. Jest krytyką Kościoła jako instytucji, jest pewną (choć nie doskonałą) próbą zwrócenia uwagi na błędy w procedurach postępowania, jest wreszcie dobitnym przykładem na to, że żeby z pedofilią skutecznie walczyć konieczna jest zmiana mentalności księży, biskupów i całego społeczeństwa.

Jest wreszcie film Sekielskiego obrazem psychologicznym z dużym ładunkiem edukacyjnym. Osobom, które nigdy nie miały do czynienia z wykorzystywanymi seksualnie dostarczy wiedzy o bólu, cierpieniu, emocjach i traumie, która ciągle w nich siedzi. Zrozumieją być może dlaczego tak trudno jest im się przełamać i opowiedzieć o tym, co ich spotkało. Być może film ten zachęci inne ofiary do tego, by fakty molestowania zgłosiły – nawet jeśli widzą niedoskonałości w kościelnych procedurach.

Z drugiej strony widz pozna też mechanizmy psychologiczne samych sprawców, ich metody działania, sposoby ukrywania i usprawiedliwiania swoich czynów. To istotne, bo metody te stosują nie tylko pedofile ukrywający się pod suknią kapłana, ale zdecydowana większość dewiantów seksualnych.

„Tylko nie mów nikomu” – nie zatrzęsie Kościołem w Polsce. Nie będzie po nim żadnych spektakularnych dymisji biskupów – choć pytania o ich odpowiedzialność w paru przypadkach muszą się pojawić. Ten film musi jednak sprowokować wszystkich do myślenia. I do poszukiwania odpowiedzi na pytanie co zrobić, by chronić nieletnich przed zboczeńcami. Nie tylko w obrębie Kościoła.

Oglądając przedstawione przez Sekielskiego przypadki molestowania z takim nastawieniem widz utwierdzi się w takim przekonaniu. Bo opowiedziane przez ofiary krzywdy wyrządzone im przez księży są wstrząsające i poruszające. Widać ból i ogromne cierpienie tych osób. Porażająca będzie reakcja sprawców w konfrontacji z pokrzywdzonymi. Jedni bowiem przyznają się do molestowania, wydają się być bezradni i zdają sobie sprawę z tego, że słowo „przepraszam” to za mało, by wynagrodzić krzywdy. Inni za wszelką cenę szukają usprawiedliwienia i nie dostrzegają zła, które wyrządzili. Kolejni uważają, że wina jest zarówno po ich stronie, jak i po stronie ofiary. Inni uważają się za niewinnych, a formułowane wobec nich zarzuty uznają za nękanie. Porażająca może być także bezczynność biskupów w kilku przypadkach, w innych zaś ewidentne ukrywanie sprawcy i przenoszenie go z parafii na parafię. Innych na ziemię powalą dwa dotąd nieznane przypadki pedofilii, które Sekielski w filmie ujawnia. Jeden dotyczy zmarłego niedawno ks. Franciszka Cybuli, niegdyś kapelana prezydenta Lecha Wałęsy, drugi budowniczego i długoletniego kustosza sanktuarium w Licheniu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Donald Trump zrobił PiS-owi przysługę. Niedźwiedzią
Komentarze
Donald Trump i Andrzej Duda zjedli kolację. I dobrze, to właśnie polityka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy sceptyczni wobec Unii. To efekt oswajania z geopolityczną katastrofą
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Starcie Trumpa z Bidenem będzie polskimi prawyborami. Ale cena tego będzie wysoka
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk otwarcie atakuje Donalda Trumpa?