Droga do stworzenia tego dokumentu była długa i wyboista i nieraz wydawało się, że nie uda się zaliczyć tego etapu. Może się jednak okazać, że tak naprawdę najtrudniejsze jest dopiero przed nami.
Już w październiku 2013 r. ówczesny minister skarbu Włodzimierz Karpiński w liście do uczestników Kongresu Zarządów Spółek Giełdowych zorganizowanego przez Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych pisał: „Widzimy potrzebę stworzenia nowej, aktualnej strategii dla rynku kapitałowego". Problemem strategii było jednak to, że o niej jedynie mówiono – wszędzie i przy każdej okazji. Branżowe konferencje zostały zdominowane przez ten temat, a przekonani przekonywali przekonanych, że strategia jest potrzebna, aby rynek mógł się rozwijać.
Oczywiście postulaty były trafne. Polski rynek kapitałowy w ostatnich latach przeżywa bowiem bardzo trudny czas i zamiast się rozwijać, zwija się. A przecież mówimy o elemencie, który ma być motorem napędowym innowacyjnej gospodarki, o której w ostatnim czasie tyle się mówi.
Ambitne plany, jakie się pojawiały jeszcze kilka lat temu, utworzenia w Warszawie centrum finansowego Europy Środkowo-Wschodniej, dzisiaj brzmią jak ponury żart. Obecnie nasz rynek walczy o to, aby zatrzymać trend spadkowy, a co dopiero mówić o powrocie na ścieżkę wzrostu. Kolejne spółki uciekają z giełdy, nie widząc wartości dodanej w tym, że są spółkami publicznymi. Dla wielu z nich obecność na giełdzie wiąże się przede wszystkim z dodatkowymi obciążeniami natury regulacyjnej, a nie jakimikolwiek korzyściami.
Szerokim łukiem giełdę omijają też inwestorzy, również ci indywidualni. Zaufanie do rynku kapitałowego i jego instytucji szoruje po dnie, co jest pokłosiem m.in. ostatnich afer, w tym tej najgłośniejszej, czyli GetBacku. Giełda jest dzisiaj rynkiem stosunkowo niewielkiej grupy pasjonatów. Brakuje zaufania, spółek i kapitału, jednym słowem – wszystkiego.