Reklama

Piotr Mazurkiewicz: Wyścig po podatki

Boom na oglądanie filmów czy słuchanie muzyki w internetowych transmisjach – a przede wszystkim idące za nim wielkie zyski firm – przyciągnął uwagę fiskusa. Jednak w tym przypadku opodatkowanie nowego sektora nie będzie takie proste.

Aktualizacja: 03.02.2020 22:10 Publikacja: 03.02.2020 21:58

Piotr Mazurkiewicz: Wyścig po podatki

Foto: Adobe Stock

Streaming to hit ostatnich lat, a serwisy w rodzaju Netflix czy HBO GO zmieniają rynek telewizyjny. Dzięki nim serial czy film można obejrzeć, kiedy się chce, a w ślad za ogromnym zainteresowaniem  widzów poszły też pieniądze. Dzięki inwestycjom Netflix, jak równy z równym, rywalizuje swoimi oryginalnymi produkcjami o najważniejsze nagrody filmowe niemal na całym świecie.

Czytaj także: Netflix i Spotify do opodatkowania. Czy uda się w Polsce?

Teraz pojawia się problem, kto i gdzie ma od takich zysków zapłacić podatek. Czy sprawiedliwe jest, aby wszystkie środki trafiały głównie do amerykańskich central firm, skoro usługa świadczona jest gdzie indziej? Doskonale rozgrywał to Amazon, który swoje amerykańskie centra dystrybucyjne lokował w tych stanach, w których podatki były najniższe i w nich rozliczał się z fiskusem, nie patrząc na to, gdzie przesyłki z danego obiektu trafiały.

Z kolei w Europie koncerny internetowe ulokowały się w krajach, w których przyznano im dodatkowe przywileje i w efekcie płaciły jeszcze mniej niż lokalni producenci i dystrybutorzy, za co później Komisja Europejska ścigała Irlandię czy Luksemburg.

Ich obecne tłumaczenia, jak choćby Netflixa, tłumaczącego się, że przecież płaci podatki wszędzie, gdzie działa, bo odprowadza VAT, zakrawają na kiepski żart. Bo przecież płacą go także firmy, które uiszczają też np. podatek CIT. Tego typu zachowania i tłumaczenia sprowokowały wiele państw, zwłaszcza europejskich, do walki z amerykańskimi potęgami, które na wszelkie możliwe sposoby unikają płacenia podatków w Europie, choć mają tu setki milionów konsumentów gotowych płacić za usługi cyfrowe.

Reklama
Reklama

Przykład przepychanek Francji z Google'em, który otwarcie stwierdził, iż nie będzie się stosował do jej ustawy o ochronie praw autorskich w sieci, pokazał, że nawet duży kraj nie wygra z takim gigantem. Google jest w stanie odciąć swoich użytkowników w jednym kraju od informacji, ale w przypadku rozwiązań, które mogłyby dla niego oznaczać mocne uszczuplenie zysków, nie ugnie się.

Teraz wszyscy zainteresowani czekają na projekt opodatkowania cyfrowych potęg w ramach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Taki pomysł trudniej będzie zignorować nawet Google'owi, ale dopiero praktyka pokaże, jak Amerykanie podejdą do pomysłu, aby ich firmy płaciły większe podatki w innych krajach. Nawet nasz rząd, niemal z uwielbieniem podchodzący do wszystkiego, co powie Donald Trump, wydaje się być zdeterminowany, aby w jakimś stopniu cyfrowe firmy obciążyć. W końcu szczodre programy socjalne z czegoś trzeba sfinansować.

Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Gospodarka, głupcze. Dwa lata od wyborów z 15 października
Opinie Ekonomiczne
Prof. Adam Noga: Ten Nobel z ekonomii był oczekiwany od dawna
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Dokąd zmierza polski system ochrony zdrowia
Opinie Ekonomiczne
Hubert Kozieł: Kreatywna destrukcja w skali międzykontynentalnej
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Kto na starość poda zupę politykom PiS?
Reklama
Reklama