Nareszcie. Premier przedstawił Krajowy Plan Odbudowy po pandemii, na który z Unii ma popłynąć do Polski ponad 34 mld euro w postaci pożyczek i ponad 23 mld euro jako granty. Choć słowo „przedstawił” jest tu trochę na wyrost, bo listy konkretnych inwestycji nie zobaczyliśmy, nie było jej też w piątek wieczorem na rządowej stronie planodbudowy.gov.pl. Premier i ministrowie przedstawili więc raczej ogólne ramy planu.
Najkonkretniej brzmiał wicepremier Gowin, który wskazał np. że część z 2,5 mld zł na stworzenie stabilnych warunków do inwestowania pójdzie na przygotowanie uzbrojonych terenów inwestycyjnych i dofinansowanie dla samorządów na dokumenty planistyczne. Dobry kierunek to także pieniądze m.in. na stworzenie rynku surowców wtórnych czy branżowe centra umiejętności.
Bardzo zachęcająco zabrzmiały zapowiedzi ministra Niedzielskiego (na zdrowie pójdzie 20 mld zł), który obiecuje stworzenie elektronicznej dokumentacji medycznej, cyfryzację ochrony epidemiologicznej (czyli inwestycje w Sanepidzie – nareszcie!), doinwestowanie zakaźnictwa, onkologii, kardiologii, wsparcie badań i rozwoju w sektorze biomedycznym, a co najważniejsze - inwestycje w kadry medyczne.
Jednak te zapowiedzi należy wypełnić treścią, czyli konkretnymi inwestycjami, które muszą być na tyle efektywne, że się zwrócą bezpośrednio lub przyczynią do takiego zwiększenia efektywności gospodarki, by państwo mogło bez problemu zwrócić owe 34 mld euro pożyczek. To pieniądze niebagatelne - równowartość 500+ na cztery lata!
Właśnie dlatego tak ważna jest lista konkretnych projektów, o którą upominają się organizacje biznesowe. I trochę niepokojąco zabrzmiało, gdy premier w kontekście wielkich inwestycji wspomniał Centralny Port Komunikacyjny i przekop Mierzei Wiślanej. O ile CPK ma szanse na rentowność (choć wielu to podważa), to przekop nigdy się nie zwróci, bo to projekt wyłącznie polityczny.