Dlaczego luksusowe marki opuszczają Chiny?

Państwo Środka słynie z podrabiania towarów na masową skalę. Największą popularnością cieszą się słynne na cały świat wzory jak torby Louis Vuitton czy ubrania od Burberry.

Aktualizacja: 06.12.2015 14:14 Publikacja: 06.12.2015 07:00

Dlaczego luksusowe marki opuszczają Chiny?

Foto: Bloomberg

Przez ostatnie dziesięć lat luksusowe marki intensywnie prowadziły ekspansję na chińskim rynku. Dziś jednak czas na zmiany, duże galerie handlowe nie są już tak oblegane jak kiedyś, a najdroższe butiki pomału się z nich wycofują.

Powodów zmian jest kilka. Chińska gospodarka zwalnia, a konsumenci mają przyzwyczaić się do "nowej normy" corocznego wzrostu PKB. Takich słów używa sam prezydent Xi Jinping. W kraju trwa od kilkunastu miesięcy zmasowana kampania antykorupcyjna, która bezpardonowo rozprawia się z łapówkami na każdym szczeblu biurokracji. Nie oszczędza się nawet wojskowych generałów, którzy dotychczas uchodzili w Chinach za nietykalnych.

Akcja tocząca się pod hasłem polowania na tygrysy i muchy (w zależności od tego, czy trzeba wykryć oszustwa na wysokim lub niskim szczeblu) zatacza kręgi także za granicami Chin. Potrafi wprowadzać zamieszanie na rynku tradycyjnych słodyczy - sprzedaż tzw. ciasteczka księżycowe przed rokiem przeżyła załamanie, ponieważ wręczanie pudeł tych słodkości bezpośrednio powiązano z łapówkarstwem. Nic zatem dziwnego, że i dobra luksusowe są obecnie na cenzurowanym. Jeżeli chińska władza szuka brudnych pieniędzy ukrywanych w bombonierkach, tym bardziej zwróci uwagę na podejrzanie drogie torby czy zegarki dawane jako prezenty.

Badawczy ośrodek z Szanghaju, Fortune Character Institute informuje o tym, że chińskie luksusowe towary zanotują w 2015 roku wzrost o zaledwie 3 proc. wobec 11 proc. wzrostu na skalę światową. Rynek wart jest w Chinach 25,8 mld dolarów. Chińczycy odpowiadają za blisko połowę (dokładnie 46 proc.) zakupów w tym segmencie na świecie, jednak u siebie kupują jedynie 10 proc. całego wolumenu globalnego obrotu. Ta liczba systematycznie spada, o jeden procent z każdym rokiem.

To wszystko wymaga zmian w strategii zagranicznych marek. W ciągu ostatnich 2 lat Burberry zamknęło 4 duże sklepy, Hermes jeden, Armani pięć a Prada aż 16. Nie opłaca się utrzymywać po kilka butików w dużych miastach, wystarczy zaledwie jeden. Podobne zjawisko zaczyna także dawać o sobie znać w Hongkongu, który już przed kilkoma miesiącami utracił tytuł światowej stolicy luksusowych marek na rzecz Seulu. To bogaci klienci z Chin kontynentalnych odpowiadają za sprzedaż na byłej brytyjskiej kolonii, dlatego w obecnym czasie system działa jak naczynia połączone.

Handel najdroższymi produktami przenosi się do internetu i wciąż zmaga się z problemem podróbek. Największy wzrost zainteresowania zagranicznymi markami z najwyższej półki zanotowano na przełomie 2009 i 2010 roku, gdy wzrosła liczba bogatych Chińczyków, a międzynarodowe koncerny rozpoczęły agresywną ekspansję na tym rynku. Trzy lata później kubłem zimnej wody okazała się wspominana walka z korupcją, której bezpośrednim przełożeniem na segment luksusowy jest fakt, iż Chińczycy 70 proc. takich zakupów dokonują za granicą. Powstał nawet nowy rodzaj zawodu, pośrednik zwany "daigou", który kupuje dany towar poza Chinami i odsprzedaje go następnie z odpowiednim dla siebie zyskiem. Bardzo szybko rośnie także liczba chińskich turystów, którzy sami mogą pozwolić sobie na wycieczki w rozmaite miejsca świata. Dziś notuje się ich już 100 mln rocznie, najbliższe 5 lat ma przynieść podwojenie tej liczby.

Zagraniczne marki sięgają po nowe sposoby przyciągania odbiorców w samych Chinach. Butiki przestają być jedynie miejscem ekspozycji nowych kolekcji, ale stają się także kawiarniami, księgarniami, a nawet herbaciarniami w rdzennie chińskim stylu. Tak robi już Louis Vuitton w Pekinie, Gucci w Szanghaju otwiera restaurację, a Burberry salon piękności. W kolejce z własnymi knajpkami i kawiarenkami czekają Hermes, Armani i Dolce & Gabbana. Te same marki muszą polegać także na chińskich platformach e-handlowych jak Tmall czy JD.com.

Przez ostatnie dziesięć lat luksusowe marki intensywnie prowadziły ekspansję na chińskim rynku. Dziś jednak czas na zmiany, duże galerie handlowe nie są już tak oblegane jak kiedyś, a najdroższe butiki pomału się z nich wycofują.

Powodów zmian jest kilka. Chińska gospodarka zwalnia, a konsumenci mają przyzwyczaić się do "nowej normy" corocznego wzrostu PKB. Takich słów używa sam prezydent Xi Jinping. W kraju trwa od kilkunastu miesięcy zmasowana kampania antykorupcyjna, która bezpardonowo rozprawia się z łapówkami na każdym szczeblu biurokracji. Nie oszczędza się nawet wojskowych generałów, którzy dotychczas uchodzili w Chinach za nietykalnych.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Biden chce uderzyć w Chiny. Wzywa do potrojenia ceł na metale
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Handel
Pęka handel Chin z Rosją. Kreml po prośbie w Pekinie
Handel
Drożyzna zmienia gusta konsumentów w Polsce. Cena ma znaczenie
Handel
Polacy pokochali diamenty. Jubilerzy zacierają ręce
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Handel
Koniec z alkoholem na stacjach benzynowych? Premier Tusk rozważa ten pomysł