44,8 mln zł, o 11,9 proc. mniej niż rok wcześniej, wyniosły przychody polskiego producenta galanterii skórzanej i dodatków luksusowych Wittchen w I kwartale tego roku. Zamiast 3,4 mln zł zysku operacyjnego firma kierowana przez Jędrzeja Wittchena odnotowała tym razem kilkadziesiąt tysięcy złotych straty. Za sprawą niekorzystnych kursów wymiany walut wynik netto znalazł się pod kreską ze stratą w wysokości 2,58 mln zł.
Zarząd Wittchenu tłumaczy pogorszenie wyników przede wszystkim epidemią. Podobnie jak inne firmy prowadzące sieci sklepów także Wittchen liczy na to, że uda mu się obniżyć koszty najmu powierzchni handlowej. Oszczędności szuka także gdzie indziej. Śladem gdańskiego LPP także zarząd Wittchenu (tworzą go właściciele) zrezygnował z wynagrodzeń. Do czerwca będzie ono wynosić symboliczną złotówkę.
Czynnikami zewnętrznymi, które będą miały wpływ na wyniki firmy z Kiełpina – oprócz epidemii – będą według rodziny Wittchenów sytuacja gospodarcza w kraju oraz konkurencja i tendencje na rynku dóbr luksusowych, na którym działa. Jędrzej Wittchen nie podaje, jakich trendów się spodziewa.
Sygnały są różne. Zaledwie w piątek zarząd brytyjskiej grupy Burberry, rozpoznawalnej za sprawą kolekcji okryć w charakterystyczną kratę, po tym, jak w minionym kwartale odnotował 27-proc. spadek przychodów, odwołał tegoroczną dywidendę. Ostrzegł też akcjonariuszy, że wirus w widoczny sposób zmienia świat i to, w jaki sposób żyją ludzie. Spodziewa się, że konsumenci dóbr luksusowych „będą pod presją" oraz że tzw. dystans społeczny spowolni rozwój gospodarek.
– Historia pokazuje, że w kryzysowych momentach luksus ma się dobrze – przekonuje natomiast Grzegorz Pilch, prezes VRG, czyli d. Vistula Group. Ma ona w portfelu jubilerską markę W.Kruk. – Osoby najzamożniejsze nie tracą, lubią się nagradzać. Kłopot mają marki ze średniej półki, bo to ich nabywcy ograniczają wydatki – mówi Pilch. Dodaje, że w W.Kruk nie będzie gwałtownych zmian.