Japończycy boją się twardego brexitu

Wielka Brytania przez lata przyciągała japońskie inwestycje, kusząc dostępem do wspólnego europejskiego rynku. Już 29 marca zagraniczni inwestorzy na Wyspach mogą się jednak obudzić na zupełnie innym rynku.

Publikacja: 13.03.2019 21:00

Japończycy boją się twardego brexitu

Foto: Bloomberg

Japonia aktywnie komentowała przebieg negocjacji w sprawie brexitu od samego referendum, którego wynik był w Japonii szokiem. W ostatecznym kształcie rozwodu Wielkiej Brytanii z Unią Europejską leży bowiem strategiczny interes japońskiego biznesu.

– Dla Japonii problem jest poważny, bo przez wiele lat Wielka Brytania zachęcała japońskie firmy do zainwestowania na Wyspach, kusząc, że inwestycja będzie bramą do liczącego ponad 500 mln konsumentów unijnego rynku. To się kompletnie zmieni po brexicie. Dlatego zabieramy głos w tej sprawie – mówi Kiyomi Kasai, menedżerka z biura spraw międzynarodowych Keidanren. To największa japońska organizacja biznesowa, która zrzesza 1370 firm, 109 stowarzyszeń, 47 organizacji biznesowych i jest traktowana jako krajowy partner przy wypracowywaniu stanowisk nt. gospodarki.

W efekcie wieloletniego skutecznego ściągania inwestorów na Wyspy działa tam dziś ponad 1000 filii japońskich firm. Dla wielu z nich są to jedyne biura na terenie UE, więc jeśli nie mają innych biur w Europie, muszą je teraz zakładać, by nie wypaść z jednolitego rynku. Popularnymi miejscami przenosin dla japońskich firm świadczących usługi finansowe oraz sprzedających elektronikę są Paryż, Frankfurt i Dublin.

Kolejki tirów

Dlaczego brexit będzie takim problemem dla producentów? Brak wolnego przepływu towarów i osób sprawi, że funkcjonowanie japońskich (i nie tylko) fabryk na Wyspach, które w szerokim zakresie korzystają z części produkowanych przez licznych dostawców w Europie, będzie bardzo skomplikowane. Tymczasem twardy brexit będzie trzęsieniem ziemi m.in. w logistyce, wszyscy spodziewają się wielkich kolejek tirów w Dover. Opóźnienia w dostawach mogą zatrzymać produkcję w fabrykach. A to powoduje też wzrost kosztów przechowywania produktów w magazynach. O ucieczce jeszcze jednak – oficjalnie – nie myślą. Według przedstawicielki Keidanren japońskie firmy ostrożnie podejmują tego typu decyzje, a przeniesienie fabryk jest skomplikowane, wymaga zapewnienia w nowym miejscu pracowników, przeniesienia części ludzi, zdobycia wszelkich pozwoleń i licencji. Japończycy chcieliby trzech–czterech lat okresu przejściowego po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, a najlepiej utrzymania czegoś na kształt wspólnego rynku. Na razie część inwestycji idzie zgodnie ze starym, powziętym jeszcze przed referendum, planem. Na przykład Toyota od początku 2019 r. zaczęła na Wyspach produkcję swojego nowego modelu samochodu.

Zarówno Keidanren, jak i japoński rząd oraz parlament wysłali do UE i do Wielkiej Brytanii oświadczenia, w których otwarcie domagają się uregulowania brexitu w taki sposób, by po rozwodzie relacje między Unią Europejską a Wielką Brytanią nie różniły się mocno od wspólnego rynku.

Keidanren razem z Radą Japońskiego Biznesu w Europie napisały przed rokiem, że twardy brexit jest najgorszym możliwym scenariuszem. „Stanowczo wzywamy UE i Wielką Brytanię, by dołożyły wszelkich starań, aby w negocjacjach stawiać na pierwszym miejscu gospodarkę, tak żeby jak najbardziej ograniczyć jakikolwiek negatywny wpływ nie tylko na Europę, ale także na gospodarkę światową" – pisali Japończycy, dodając, że w razie twardego rozwodu biznes będzie zmuszony do wdrożenia „planów awaryjnych". Brytyjski rząd zapewnia ich, iż będzie się starał, tyle że Japończycy nie są już skłonni wierzyć, że będzie w stanie dotrzymać obietnic.

Umowa na pocieszenie

Tym bardziej że 12 marca brytyjski parlament odrzucił wynegocjowane przez rząd Theresy May porozumienie z Unią Europejską ws. brexitu. Następne głosowanie (zaplanowane na środę po zamknięciu tego wydania „Rzeczpospolitej") będzie dotyczyło opuszczenia Unii Europejskiej bez żadnego porozumienia. Wielka Brytania wejdzie wtedy automatycznie w warunki handlu międzynarodowego regulowane przez Światową Organizację Handlu.

W świetle decyzji, którą musi podjąć brytyjski parlament, umowa o wolnym handlu między Japonią i Unią Europejską nie mogła ruszyć w lepszym momencie. Negocjowana od dekady, weszła w życie od początku lutego 2019 r., czyli na dwa miesiące przed planowanym wyjściem Wielkiej Brytanii z UE. Umowa ta ułatwia handel, obniżając lub likwidując cła na żywność, samochody, maszyny.

Japonia spodziewa się, że porozumienie podwyższy PKB kraju o 1 proc., czyli 5 trylionów jenów, i zwiększy zatrudnienie o 0,5 proc., tj. przyniesie 290 tysięcy dodatkowych miejsc pracy. Stworzy ona również największą na świecie strefę wolnego handlu, która po brexicie będzie dla japońskiego biznesu pewnym pocieszeniem.

Japonia aktywnie komentowała przebieg negocjacji w sprawie brexitu od samego referendum, którego wynik był w Japonii szokiem. W ostatecznym kształcie rozwodu Wielkiej Brytanii z Unią Europejską leży bowiem strategiczny interes japońskiego biznesu.

– Dla Japonii problem jest poważny, bo przez wiele lat Wielka Brytania zachęcała japońskie firmy do zainwestowania na Wyspach, kusząc, że inwestycja będzie bramą do liczącego ponad 500 mln konsumentów unijnego rynku. To się kompletnie zmieni po brexicie. Dlatego zabieramy głos w tej sprawie – mówi Kiyomi Kasai, menedżerka z biura spraw międzynarodowych Keidanren. To największa japońska organizacja biznesowa, która zrzesza 1370 firm, 109 stowarzyszeń, 47 organizacji biznesowych i jest traktowana jako krajowy partner przy wypracowywaniu stanowisk nt. gospodarki.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Kończy się czas wielkich promocji w sklepach. Specjalne oferty w innych kanałach
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu