Japonia aktywnie komentowała przebieg negocjacji w sprawie brexitu od samego referendum, którego wynik był w Japonii szokiem. W ostatecznym kształcie rozwodu Wielkiej Brytanii z Unią Europejską leży bowiem strategiczny interes japońskiego biznesu.
– Dla Japonii problem jest poważny, bo przez wiele lat Wielka Brytania zachęcała japońskie firmy do zainwestowania na Wyspach, kusząc, że inwestycja będzie bramą do liczącego ponad 500 mln konsumentów unijnego rynku. To się kompletnie zmieni po brexicie. Dlatego zabieramy głos w tej sprawie – mówi Kiyomi Kasai, menedżerka z biura spraw międzynarodowych Keidanren. To największa japońska organizacja biznesowa, która zrzesza 1370 firm, 109 stowarzyszeń, 47 organizacji biznesowych i jest traktowana jako krajowy partner przy wypracowywaniu stanowisk nt. gospodarki.
W efekcie wieloletniego skutecznego ściągania inwestorów na Wyspy działa tam dziś ponad 1000 filii japońskich firm. Dla wielu z nich są to jedyne biura na terenie UE, więc jeśli nie mają innych biur w Europie, muszą je teraz zakładać, by nie wypaść z jednolitego rynku. Popularnymi miejscami przenosin dla japońskich firm świadczących usługi finansowe oraz sprzedających elektronikę są Paryż, Frankfurt i Dublin.
Kolejki tirów
Dlaczego brexit będzie takim problemem dla producentów? Brak wolnego przepływu towarów i osób sprawi, że funkcjonowanie japońskich (i nie tylko) fabryk na Wyspach, które w szerokim zakresie korzystają z części produkowanych przez licznych dostawców w Europie, będzie bardzo skomplikowane. Tymczasem twardy brexit będzie trzęsieniem ziemi m.in. w logistyce, wszyscy spodziewają się wielkich kolejek tirów w Dover. Opóźnienia w dostawach mogą zatrzymać produkcję w fabrykach. A to powoduje też wzrost kosztów przechowywania produktów w magazynach. O ucieczce jeszcze jednak – oficjalnie – nie myślą. Według przedstawicielki Keidanren japońskie firmy ostrożnie podejmują tego typu decyzje, a przeniesienie fabryk jest skomplikowane, wymaga zapewnienia w nowym miejscu pracowników, przeniesienia części ludzi, zdobycia wszelkich pozwoleń i licencji. Japończycy chcieliby trzech–czterech lat okresu przejściowego po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, a najlepiej utrzymania czegoś na kształt wspólnego rynku. Na razie część inwestycji idzie zgodnie ze starym, powziętym jeszcze przed referendum, planem. Na przykład Toyota od początku 2019 r. zaczęła na Wyspach produkcję swojego nowego modelu samochodu.
Zarówno Keidanren, jak i japoński rząd oraz parlament wysłali do UE i do Wielkiej Brytanii oświadczenia, w których otwarcie domagają się uregulowania brexitu w taki sposób, by po rozwodzie relacje między Unią Europejską a Wielką Brytanią nie różniły się mocno od wspólnego rynku.