Sprzedawcy wina ostrzegają, że większość firm importowych i handlowych nie przetrwa na rynku, jeśli cła na europejskie wina zostaną utrzymane. Domagają się rezygnacji z ceł, które administracja Donalda Trumpa wprowadziła w odpowiedzi na niezgodne z prawem subsydia dla europejskiego koncernu Airbus.
Utrzymanie wysokich ceł karnych na wino oznacza nie tylko wzrost cen, ale także utratę wielu miejsc pracy w USA - informuje BBC.
Benjamin Aneff, współwłaściciel firmy Tribeca Wine Merchants, uważa, że cła są największym zagrożeniem dla tego biznesu od czasu wprowadzenia w Stanach Zjednoczonych prohibicji w 1919 roku.
USA importują, co roku z Europy wino o wartości 5 mld dolarów. Jednak od października 2019 roku obowiązują 25-procentowe karne cła na wszystkie wina z Europy. Poniesienie ceł mocno uderzyło po kieszeni amerykański biznes, mimo to jakoś dał sobie rade. Teraz jednak obawia się, że administracja Trumpa zechce ponownie podnieść cła. To oznacza dla większości firm importujących i sprzedających wina z europy widmo bankructwa. Amerykańscy konsumenci nie będą kupować drogiego wina z zagranicy i przestawią się na rodzimą produkcję, mniej renomowaną, ale znacznie tańszą.
Paradoksalnie nawet amerykańscy winiarze obawiają się dalszego podnoszenia ceł na europejskie wina. Nie są przekonani, że wielbiciele burgundów zechcą wybrać ich wina, a na pewno muszą się liczyć z odpowiedzią Brukseli i podniesieniem ceł na amerykańskie wina.